środa, 12 lipca 2017

Od Marka do Kogoś

Cóż… Zasypiając we własnym łóżku nie sądziłem, że nagle obudzę się w ciemnym lesie. W sumie raczej nikt by się tego nie spodziewał. A jednak, jakoś się tu znalazłem. Na czworaka, mając twarz tuż przy sosnowych igiełkach, które trochę mi się wbijały w ręce, wdychając świeże powietrze, stwierdziłem, że jest to, cholerna, rzeczywistość. Czułem zimno, czułem ból, czułem zapach… Ale co ja robię w lesie? Jeżeli to znowu jakiś psikus Em, uduszę gołymi rękoma. Ale w sumie… Raczej nie dałaby rady mnie tak niezauważenie przetransportować. Kręcąc głową, powoli wstałem z klęczek i otrzepałem się. Rozejrzałem się dookoła, lecz nie miałem bladego pojęcia gdzie jestem, ani co gorsza, gdzie znajduje się wyjście. Spojrzałem w górę i zobaczyłem ciemne niebo upstrzone miliardem gwiazd. Widok zapierał dech w piersiach. Wysokie drzewa nachylały się nade mną, majestatycznie opuszczając swoje korony. Pewnie postałbym tam jeszcze trochę, gdybym nagle nie usłyszał trzasku łamanej gałęzi. Szybko odwróciłem się w stronę dźwięku, a wtedy zza krzaka dojrzałem dwie pary świecących się ślepi. Zamarłem, nie mogąc oderwać oczu, od... Raczej zwierzęcia. Już myślałem, że to jakiś niegroźny kociak, gdy usłyszałem głośne warczenie, wydobywające się z potwora, który zaczął powoli wystawiać swój wyszczerzony łeb. Pomodliłem się w duchu, po czym biegiem ruszyłem przez leśne gąszcza i chaszcze. Gałęzie szarpały mi włosy, lecz w głowie kołatała mi tylko gwałtowna chęć przeżycia. Biegłem tak szybko, jak nigdy dotąd a i tak słyszałem tupanie stwora tuż za sobą. Przerażony krzyknąłem głośno wołając o jakąkolwiek pomoc, gdy nagle wpadłem na wydeptaną ścieżkę. Mając nadzieję, że nie prowadzi ona w głąb lasu, tylko ku jakiejś cywilizacji, kierowałem się nią. Poczułem niemałą ulgę, gdy zobaczyłem jakieś pojedyncze światła w oddali. O ile to możliwe, pobiegłem jeszcze szybciej, karmiąc się nadzieją na wolność. Niestety, nie zauważyłem wystającego korzenia, o który niechybnie się potknąłem. Zrobiłem bardzo zgrabnego koziołka, tracąc jednocześnie okulary, bez których mało co widzę. Jednak podniosłem się szybko i pobiegłem na oślep przed siebie. Cud, że nie przywaliłem w żadne drzewo. Z ulgą wybiegłem na rozległy teren, który na pewno nie był już lasem. Odwróciłem się, widząc jak jakaś czarna, bezkształtna plama chodzi wzdłuż lasu nie mogąc przejść dalej. Usłyszałem ryk, który echem rozniósł się wokoło, a u mnie wywołał dreszcze. Jednakże biorąc pod uwagę brak okularów i nie patrzenie przed siebie, wpadłem na jakąś ciepłą klatkę piersiową i przewróciłem się wraz z jej właścicielem na ziemię… 

<Ktoś dzielny? Jakiś towarzysz/towarzyszka? ♥>

Komentarze WUA część 1
- Przypominam o odhaczaniu się w komentarzu! Kto pierwszy ten lepszy!
*rozpoczyna aukcje* Naszym dzisiejszym obiektem zainteresowania jest Mark Jay, 21 - letni wysoki przystojniak. Jest opiekuńczy! Ma delikatny wygląd! A przede wszystkim poszukuje jakiegoś miłego pana, który się nim zaopiekuje! Cena wyjściowa - 1 opowiadanie wysłane do WUA w ciągu dwóch dni, dowolną postacią do dowolnej postaci! - Kto da więcej, kto da więcej?? 

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Możesz zaklepać rozmowę z Markiem ale to JA zaklepuję Marka. Wybacz Grace ale siostry i zwierzęta głosu nie mają.
      ~Your stupéfiant Lui

      Usuń