Westchnęłam ciężko, widząc w korytarzu Luisa, walącego do
wszystkich drzwi po kolei. Jezu, co ten jełop robi? O, wiem. Chce, żeby moje
plany z przejściem na Islam i z wybuchem się ziściły. Przewracam oczami,
odgarniając mokre, różowe włosy na bok. No nawet człowiek nie ma podczas
kąpieli spokoju, bo taki myszoszczur przychodzi i ci wali we wszystkie drzwi.
Jak tu żyć? Odpowiedź jest prosta, nie żyć. Oparłam się o ścianę, krzywiąc się
lekko. Już pominę fakt, że wzrok Henny był zwrócony na moje piersi... nie, to
zbyt żenujące.
— Już przyleciałeś z płaczem, kaczkodylku? Czy może... jeden
z twoich tatków odebrał, co? Nie, marna nadzieja. Czyli nie znalazłeś innego
człowieka, który nie ocenia ludzi po brwiach... Chcesz chusteczkę na otarcie
łez?
Uśmiechnęłam się sztucznie, zakładając ręce na piersi. Co
jest najgorsze? Jedynym pomysłem na samobójstwo, było złapanie mokrą ręką za
jakiś nieszczelny przewód i dotknięcie Luisa... ech, za nic go nie dotknę.
Nawet kijem od szczotki!
— Niestety, nikogo nie znalazłem, melonie. Szukam jakiejś
dużej i wygodnej wanny, twoja taka jest?
Przewróciłam oczami i spoglądając na jego brwi. Nie no, one
mnie rozwalały. Zarzuciłam włosy na jedno ramię, udając, że nie mam wcale
ochoty dotknąć tego kabla.
— Nie masz w swoim pokoju łazienki, Henno? — prychnęłam,
wchodząc do pokoju.
Poprawiłam ręcznik, bo gdyby spadł... to by ten kaczkodyl
miał fajne widoki, a tego nie chcemy. Skrzywiłam się delikatnie, gdy
usłyszałam, jak Henna wchodzi do pokoju, a następnie zamyka drzwi. Wow, umie
posługiwać się normalną klamką. Wielkie brawa dla podróbki Justina. Po prostu
chylę ukłony. Nie spojrzałam na niego, tylko podeszłam do szafy... O jejku,
moje kochane trampki! Szorty! Uśmiechnęłam się szeroko, wybierając szybko coś z
tej, no trochę małej, szafy. Kątem oka wychwyciłam, jak Henna wchodzi do łazienki
i wychodzi z niej z wielkim skrzywieniem na twarzy.
— Mogę wiedzieć, czego jeszcze ode mnie chcesz? Zobaczyłeś
pająka i chcesz, abym go zabiła?
<Luis? Sorry, że krótko, ale kompletnie nie wiedziałam co
napisać>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz