wtorek, 11 lipca 2017

Od Emmy do Kogokolwiek

Leżąc pół przytomna, zorientowałam się że coś jest nie tak. Powoli wstając zaczęłam się rozglądać po nowym pokoju. Pierwsza myśl jaka mi od razu przyszła to - gdzie ja do cholery jestem? Ostatnie co pamiętałam to jak wracałam w nocy od przyjaciół i padłam wykończona na swoje łóżko. Wstałam i spojrzałam z niepokojem za okno, z nadzieją że dowiem się gdzie jestem. Jedynie do jakiego doszłam wniosku to, że wczorajsza impreza musiała była udana. Po pierwszym szoku zauważyłam że nie jestem w moim ubraniu. Miałam obecnie na sobie czarne spodenki i szary T-shirt. Ale na szczęście miałam swój ukochany wisiorek - odetchnęłam z wielką ulgą.
No cóż - trzeba obeznać się w terenie. Po chwili odeszłam od okna i ruszyłam w kierunku drzwi, gdzie stały czarno-białe tenisówki. Znalazłam się na wąskim korytarzu z drzwiami wyjściowymi na końcu. Żwawym krokiem ruszyłam na eksploracje terenu. Po wyjściu zauważyłam kolejne domki, co mnie jakoś nie zaskoczyło. Wszystko wyglądało dla mnie jak jakiś obóz letniskowy. Od razu co przyszło mi do głowy że ojciec w nocy wsadził mnie do jakiegoś samochodu. Tak czułam że chce się mnie pozbyć - pomyślałam z lekkim uśmieszkiem. Pierwsze na co zwróciłam uwagę to był wielki, olśniewający las.
-Jestem w raju - powiedziałam sama do siebie. Tylko co dalej? Nie ma przystojniaków z sześciopakami tak jak to zazwyczaj jest w filmach i jestem sama. To chyba jakiś koszmar a nie raj.
Nie myśląc długo ruszyłam w poszukiwaniu żywej duszy. Mimo że było tu pięknie, a widoki zapierały dech w piersi. To jednak nie widziało mi się tu siedzieć samej. Zaczęłam krążyć wokół terenu z nadzieją że kogo w końcu spotkam. Moje serce biło szybciej a ja zaczęłam się lekko niepokoić. Po paru minutach wkurzyłam się i usiadłam na ławeczce przed moim domkiem. -Walę taką robotę - pomyślałam. Jak na ironie usłyszałam czyjeś kroki dochodzące za budynku...


< Ktokolwiek? >
(Przypominam o zgłaszaniu się w komentarzach! ~WUA)

1 komentarz: