wtorek, 11 lipca 2017

Od Kou do Emmy

Usłyszałem stłumione pukanie do drzwi. Zmarszczyłem brwi i zmusiłem się do lekkiego otworzenia oczu. Od razu je zamknęłam, bowiem jasne światło nie było mi teraz na korzyść. Jęknąłem cicho, gdy pukanie się nasilało.
- Już idę! - krzyknąłem zirytowany.
Sturlałem się z łóżka na podłogę, a potem do drzwi. Dalej z zamkniętymi oczami wstałem podpierając się szafki i otworzyłem drzwi. Dopiero wtedy uchyliłem powieki, a moim oczom ukazała się Miyuki z szerokim uśmiechem. Westchnąłem cicho i wpuściłem ją do środka.
- Musisz budzić mnie tak wcześnie - bąknąłem.
- Jest już południe - odparła przekręcając oczami.
- No to ci powiedziałem, że wcześnie - mruknąłem.
Ruszyłem za nią, jednak w połowie drogi zatrzymały mnie dwie kuleczki, które rzuciły się na moje stopy i zaczęły je gryźć. Uśmiechnąłem się lekko i podniosłem oba kociaki. Usiadłem obok siostry na łóżku i ułożyłem zwierzęta na nogach. Te od razu zaczęły się bawić moją koszulką i wspinać się na nią.
- Masz za dużo tych kotów - usłyszałem stłumiony głos Miyuki.
Spojrzałem w jej stronę i zauważyłem, że dziewczyna leży na łóżku, a Pyśka, Kicia i Biały po niej łażą. Zaśmiałem się cicho i przywołałem koty do porządku.
- A tak serio, która jest godzina? - zapytałem ziewając.
- Po trzynastej - odparła.
Westchnąłem cicho i odłożyłem koty, po czym wstałem. Podszedłem do szafki i wyjąłem jedzenie dla pupili. Nałożyłem wszystko do sześciu misek i zabrałem się za karmienie węży. Zabrałem parę myszy i wrzuciłem do ich terrarium jednego i drugiego.
- Fuuj - bąknęła Yuki.
- Jesteś - prychnąłem, a ta zrobiła naburmuszoną minę.
Jeszcze trochę u mnie posiedzieliśmy, po czym wyszliśmy z mojego pokoju. Zabrałem ze sobą wszystkie koty i ruszyłem na stołówkę. Miyuki postanowiła iść jeszcze do pokoju, więc rozeszliśmy się od razu. Byłem w połowie drogi, kiedy usłyszałem damski głos. Małe koty zaciekawione pobiegły od razu w tamtą stronę ignorując moje wołanie. Przekręciłem oczami i wolnym krokiem ruszyłem za nimi. Na miejscu ujrzałem dziewczynę oraz zwierzęta siedzące jej na kolanach i łaszące się. Nieznajoma z uśmiechem głaskała kotki i dopiero, gdy podszedłem bliżej zauważyła mnie. Przeleciałem wzrokiem po dziewczynie... całkiem niezła. Uniosłem jeden z kącików do góry lekko się uśmiechając.
- Widzę, że znalazłaś moje koty - powiedziałem spoglądając w między czasie na resztę kotów, które albo wylegiwały się na słońcu, albo ganiały między krzakami.


Emma?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz