Usłyszałem stłumione pukanie do drzwi. Zmarszczyłem brwi i
zmusiłem się do lekkiego otworzenia oczu. Od razu je zamknęłam, bowiem jasne
światło nie było mi teraz na korzyść. Jęknąłem cicho, gdy pukanie się nasilało.
- Już idę! - krzyknąłem zirytowany.
Sturlałem się z łóżka na podłogę, a potem do drzwi. Dalej z
zamkniętymi oczami wstałem podpierając się szafki i otworzyłem drzwi. Dopiero
wtedy uchyliłem powieki, a moim oczom ukazała się Miyuki z szerokim uśmiechem.
Westchnąłem cicho i wpuściłem ją do środka.
- Musisz budzić mnie tak wcześnie - bąknąłem.
- Jest już południe - odparła przekręcając oczami.
- No to ci powiedziałem, że wcześnie - mruknąłem.
Ruszyłem za nią, jednak w połowie drogi zatrzymały mnie dwie
kuleczki, które rzuciły się na moje stopy i zaczęły je gryźć. Uśmiechnąłem się
lekko i podniosłem oba kociaki. Usiadłem obok siostry na łóżku i ułożyłem
zwierzęta na nogach. Te od razu zaczęły się bawić moją koszulką i wspinać się
na nią.
- Masz za dużo tych kotów - usłyszałem stłumiony głos
Miyuki.
Spojrzałem w jej stronę i zauważyłem, że dziewczyna leży na
łóżku, a Pyśka, Kicia i Biały po niej łażą. Zaśmiałem się cicho i przywołałem koty
do porządku.
- A tak serio, która jest godzina? - zapytałem ziewając.
- Po trzynastej - odparła.
Westchnąłem cicho i odłożyłem koty, po czym wstałem.
Podszedłem do szafki i wyjąłem jedzenie dla pupili. Nałożyłem wszystko do
sześciu misek i zabrałem się za karmienie węży. Zabrałem parę myszy i wrzuciłem
do ich terrarium jednego i drugiego.
- Fuuj - bąknęła Yuki.
- Jesteś - prychnąłem, a ta zrobiła naburmuszoną minę.
Jeszcze trochę u mnie posiedzieliśmy, po czym wyszliśmy z
mojego pokoju. Zabrałem ze sobą wszystkie koty i ruszyłem na stołówkę. Miyuki
postanowiła iść jeszcze do pokoju, więc rozeszliśmy się od razu. Byłem w
połowie drogi, kiedy usłyszałem damski głos. Małe koty zaciekawione pobiegły od
razu w tamtą stronę ignorując moje wołanie. Przekręciłem oczami i wolnym
krokiem ruszyłem za nimi. Na miejscu ujrzałem dziewczynę oraz zwierzęta
siedzące jej na kolanach i łaszące się. Nieznajoma z uśmiechem głaskała kotki i
dopiero, gdy podszedłem bliżej zauważyła mnie. Przeleciałem wzrokiem po
dziewczynie... całkiem niezła. Uniosłem jeden z kącików do góry lekko się
uśmiechając.
- Widzę, że znalazłaś moje koty - powiedziałem spoglądając w
między czasie na resztę kotów, które albo wylegiwały się na słońcu, albo
ganiały między krzakami.
Emma?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz