poniedziałek, 10 lipca 2017

Od Luisa do kogokolwiek

Luis od dziecka wychowywany był jak książę. Wiedział jak rozróżnić oryginał od podróby, miał pojęcie ile litrów wody było potrzebnych by całkowicie zapełnić mini aquapark dobudowany do jego letniej willi na Bora Bora. Znał podstawowe zasady Savoir vivre oraz był święcie przekonany, że przyjdzie dzień, w którym jakiś plebs postanowi go porwać dla okupu. Ale nic nie ostrzegło go przed tym, że stanie się to dosłownie w mgnieniu oka. Wystarczyło, by światło flesh'a oślepiło go na ułamek sekundy i Luis nie był już otoczony przez palmy, piasek i tancerki Hula. Zamiast tego znajdował się w małym ciasnym pokoju, w którym wszystko wręcz krzyczało "IKEA!". Zero włoskiego marmuru, zero mahoniu, a co najgorsze nie było olbrzymiego lustra zajmującego całą ścianę! Luis nie myśląc za wiele (nie żeby kiedykolwiek to robił) wybiegł w trybie natychmiastowym z pokoju nawet nie zwracając uwagi na to, że drzwi były otwarte i nikt go tu nie więził. Wciąż miał na sobie zdobione białymi diamentami aviatory z 18-karatowego żółtego złota ze szkłami powleczonymi 24-karatowym złotem (Linda Farrow 32 000$) oraz błękitne kąpielówki marki Pepe Jeans. Pierwszą rzeczą, którą Lui ujrzał bo wydostaniu się z budynku była... WIEŚ! Wtedy chłopak uświadomił sobie, że jakimś cudem zakrztusił się koktajlem i umarł, a miejsce w którym aktualnie się znajdował było piekłem. W swojej rozpaczy położył się na ziemi i zaczął okładać trawę pięściami gdy nagle przypomniał sobie, że w kieszeni ma swój iPhone 5s Alchemist London edition. Ku jego wielkiemu rozczarowaniu padła mu bateria, a ekran pomimo komendy głosowej pozostawał czarny. Luis nie wytrzymał psychicznie i wrzasnął na cały głos.
- Mój tatuś się o tym dowie!!! - W tej chwili ktoś podszedł do niego i Lui usłyszał odpowiedź.
- No siema...


Ktokolwiek?
(Przypominam o zgłaszaniu się w komentarzach! ~WUA)

2 komentarze: