Minęło już kilka dni odkąd tu jestem. Po incydencie
mającym miejsce w moim domu wyniosłem się do ciotki i tam spokojnie żyłem do
momentu w którym nie trafiłem tutaj. Zawsze kiedy ktoś opowiadał o tym, że poza
naszym światem istnieje jakiś inny wyśmiewałem go bezczelnie i odprawiałem z
kwitkiem. Na chwilę obecną wyszedłbym na idiote.
Złapałem klamkę i delikatnie przekręciłem by otworzyć
drzwi. Rozejrzałem się po korytarzu a jedyne co zobaczyłem to pusty korytarz i
mój cel – schody. Leniwym krokiem ruszyłem ku nim mijając po drodze kilka
obrazów nieznanych jak się okazało autorów. W tym świecie wszystko jest dziwne.
Sięgnąłem do kieszeni po książeczkę którą znalazłem po dotarciu do pokoju który
jak się dziwnym trafem okazało był przydzielony mi. Otworzyłem ją na pierwszej
stronie a moje oczy ujrzały tytuł „Przewodnik po Świecie Wyśnionych”. Nie mam
pojęcia jak mam zinterpretować to co znalazło się na dalszych stronach.
Dowiedziałem się jednak, że bestie które zamieszkują las najchętniej
przerobiłyby mnie na swój obiad. Wychodząc z budynku spojrzałem na drzwi
wejściowe…tak dla pewności. Chwilowo miałem przed oczyma widok z tamtego dnia
jednak po chwili zniknął. Cóż…tutaj na pewno nie znajdę osoby której tak
gorliwie szukam. Wpatrzony w niebo szedłem przed siebie. Nie wiedzieć kiedy
wpadł na mnie najprawdopodobniej chłopak…wywnioskowałem to po sile z jaką we
mnie uderzył i po ciężkości jaka mnie przygniatała.
- Hej…mógłbyś ze mnie zejść? – próbowałem się uwolnić,
ale nie dość, że moja waga była mniejsza to i wzrost uświadamiał mi, że chyba
lepiej nie powinienem był zachowywać się tak pewnie. A nóż jeszcze mnie
pobije…i co ja wtedy zrobię?
- Wybacz – powiedział krótko i podniósł się.
- Chyba troszeczkę za gwałtownie zareagowałem… -
uśmiechnąłem się delikatnie w jego stronę. Zdziwiłem się kiedy zupełnie obca
osoba go odwzajemniła. – Wybacz, że jestem tak wścibski i bezpośredni
ale…widzisz mnie w ogóle? – pomachałem mu trochę chamsko ręką przed twarzą.
Nie potrzebowałem odpowiedzi, chłopak mrużył oczy co
wskazywało tylko na jedno. Zapewne po drodze musiał je zgubić.
Wystraszyłem się słysząc potworny ryk bestii. Spojrzałem
na las za plecami nieznajomego i ujrzałem bestie której czarne puste ślepia
przepełnione były gniewem. Możliwe, że przed tym uciekał mój nowo poznany
znajomy.
<Mark? :< Przepraszam chyba nie umiem w
opowiadania>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz