Serio wygląda przerażająco zwłaszcza, gdy widzisz ten bezzębny, pedofilski uśmiech. Podchodząc do nich miałam lekkie obawy, ale wyglądają na niegroźne.
Po chwili ruszyliśmy za nimi, prawdopodobnie w stronę kampusu. Widziałam po Marku, że nie zbyt jest zachwycony ich towarzystwem. Pewnie teraz kombinuje jak tu ich przerobić na rosół.
Spojrzałam na chłopaka piorunującym wzrokiem, a on ogarnął, że nici z jego potrawki. Szliśmy w ciszy jeszcze przez chwilę, po czym dotarliśmy do obozu.
W między czasie Jay wyprzedził mnie, a ja na początku nie wiedziałam o co chodzi. Po chwili zorientowałam się, że zbliża swoje ręce do rzepy.
Ta jednak zdążyła uciec, a Mark jedynie co, to ją smyrnął po tyłku. Jeśli można powiedzieć, że rzepa ma tyłek. Zaczęłam się śmiać. Zgięłam się już w pół, gdy warzywka zaczęły wiać do lasu.
Jednak na odchodne zobaczyłam ten pedofilski uśmiech marchewki, która wyglądała, jakby chciała być na miejscu rzepy. Prawie się poryczałam ze śmiechu.
- Ha ha ha. Bardzo zabawne - powiedział chłopak poirytowany.
-Widzę, że w końcu masz branie, przystojniaczku - odpowiedziałam, próbując już powstrzymać śmiech.
Chłopak spojrzał na mnie lekceważąco, po czym dał mi pstryczka w nos. Sądzę, że może mieć pewną traumę. Plus jest taki, że wegetarianinem nie zostanie.
Pobyliśmy chwilę jeszcze razem, po czym każde ruszyło w kierunku swojego pokoju. Dopiero się zorientowałam, że jest prawie ciemno. Wykonałam swoje wieczorne czynności,
po czym ległam na łóżku. I znów zapadła przerażająca ciemność, tak jak na samym początku...
<Mark?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz