Jakoś niezbyt się przejęłam tym, że obudziłam się na jakimś leżaku. Dotknęłam dłońmi uszu, czy słuchawki są na miejscu i były. Tyle choć szczęścia. Odetchnęłam z ulgą, gdy usłyszałam znaną mi melodię. Szłam w jakimś kierunku nucąc, a może i śpiewając piosenkę.
- Her beauty's crazy. I watch her from the crowd. Her voice is So amazin' she make her momma proud. I tried to send her flowers but she has Mo address. Her home is in my heart. It's like she never left. This is more than a crush. More than a like-like, more than a love. Baby, I'mma make you mine. And I ain't givin up. - śpiewałam sobie dalej. Dopóki nie doszłam, jak się okazało do biblioteki, skierowałam się do jednej z pułek i wyjęłam książkę pod tytułem "Przewodnik po Świecie Wyśnionych".
Choć czytałam, moje ciało, umysł i wszystko poruszało się w ten rytm, który słyszałam.
***
Odłożyłam książkę na miejsce i poszłam się rozejrzeć po innych półkach, wystukując rytm. To jest cześć mnie i zawsze nią była. Nie przejmuje się tym, że tu jestem. Przecież i tak nikt nie zauważy mojego klona. Jednak po jakimś czasie ktoś się zjawił. Wróciłam na miejsce, dostrzegłam chłopaka. Naiwniak, o nie nie wrócę do domciu. Buu. Miałam się zacząć z niego śmiać, jednak trochę mogę być miła.
- Młody, nie mazgaj się, może niebawem wrócisz do domciu - powiedziałam, to tak trochę śpiewając.
Chłopak spojrzał na mnie, jednak nic nie powiedział. Podałam mu paczkę chusteczek, jakieś tam gdzieś leżały.
- Nicolas jestem - powiedział zapłakany.
- Sinara, wytrzyj oczy i nie rycz... Bo będą mieć cię za beksę, rusz tyłek i idziemy zobaczyć otoczenie - powiedziałam.
Zaczęłam iść, śpiewając kolejny kawałek piosenki. Kątem oka dostrzegam, jak chłopak idzie obok mnie.
Nicolas?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz