czwartek, 19 kwietnia 2018

Od Emmy do Marka

Totalnie urocze i wnoszące w historię Emmy opowiadanie ~WUA

Słoneczko świeci, ptaszki ćwierkają, a jednorożce wokół biegają. Kocham przebywać w krainie snów. Jest mi tu tak dobrze, a raczej było. Dopóki nie poczułam zderzenia z rzeczywistością.
Gniewnie spojrzałam na osobnika, który musiał się w nocy do mnie przybłąkać. Jego odpowiedzią był zamach na moje życie i próba uduszenia mnie poduszką. On wie. Wie, że mnie się rano nie budzi.
Ta zniewaga krwi wymaga! Po chwili ta sama poduszka wylądowała na buźce Marka.
- This is SPARTA ! - wykrzyczałam niczym wojownik i kopniakiem zepchnęłam chłopaka na ziemię. On se nic z tego nie zrobił i rozłożył się niczym na plaży. Postanowiłam to wykorzystać i rzuciłam się na niego całym ciałem.
Chłopak stęknął i uraczył mnie mało urodziwym grymasem. Po chwili wylegiwania się postanowiliśmy wstać, ponieważ zrobiło się dziwnie gdy koń zaczął się nam przyglądać mieląc trawę.
Zgodnie stwierdziliśmy, że pora się przebrać. Umówiliśmy się za godzinę na śniadanie w stołówce. Ślamazarnymi ruchami wyciągnęłam z szafy czarne leginsy i szary podkoszulek. Zrobiłam lekki makijaż, poprawiłam naszyjnik i byłam gotowa wyruszyć w świat.
W miarę szybko się wyrobiłam, więc postanowiłam szybciej udać się na stołówkę. Tak na wszelki wypadek, gdyby Mark postanowił wszystko mi zjeść. Idąc przez plac nagle stanęłam jak wryta.
Zobaczyłam bruneta o wysportowanej sylwetce. Miał na sobie spodnie moro i czarną bluzę. Po chwili odwrócił głowę w moją stronę. Zamarłam. W tym momencie nie wiedziałam czy serce ponownie mi się roztrzaskało, czy jednak w końcu jest w całości.
Chłopak spojrzał na mnie i smutno się uśmiechnął. Teraz nie byłam już pewna czy się serio obudziłam. Spojrzałam na niego jeszcze raz, by upewnić się że to nie halucynacje. To on.
- To naprawdę ty? - wyszeptałam, czując jak łzy napływały mi do oczu.
- Witaj siostrzyczko. - odpowiedział czułym, a zarazem spokojnym głosem.
Napłynęła do mnie fala wspomnień. Przypomniało mi się dzieciństwo. Te lepsze i gorsze dni. Byliśmy nierozłączni. Tak wiele razem planowaliśmy... Podeszłam do chłopaka.
- Bracie - wyszeptałam, po czym z całej pety przywaliłam mu w ryj. Matt był oszołomiony, ale nie wyglądał na zdziwionego.
- Ty pieprzony dupku! - wykrzyczałam mu w twarz. Nie zapomnę ile wycierpiałam przez niego, gdy nagle zniknął. Ile nocy przepłakałam. Ile głupot dokonałam. Jak strasznie to przeżyłam.
A teraz jak gdyby nigdy nic, spotykam go w jakiejś walonej krainie magicznych skrzatów! Po chwili emocje wzięły górę i szlochając osunęłam się na ziemię. Lyse pochylił się do mnie, objął ramieniem i trzymał, dopóki się nie uspokoiłam.
Nie byłam pewna czy nie chce znowu oberwać w twarz, czy jednak martwi się że zrobię sobie większą krzywdę.
- Przepraszam, obiecuję że już cię nie zostawię - wyszeptał
Usłyszeliśmy kroki, po czym odwróciliśmy się w tam tym kierunku. Na przeciwko nas stał zszokowany Mark. Chłopacy raz patrzyli na siebie, raz na mnie. Tkwiliśmy w głuchej ciszy.


<Mark? mamy gościa>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz