sobota, 14 lipca 2018

Od Nicolasa do Williama


Nicolas patrzył zaniepokojony na towarzysza. Dotknął jego ramienia i potrząsnął nim delikatnie.
– William?
Nie zareagował, zwinął się w kulkę i zacisnął powieki. Po chwili jednak otworzył oczy i zaczął w kółko powtarzać jakąś łacińską formułkę. Nicolas nie miał pojęcia, co się dzieje z jego towarzyszem i nie miał pojęcia, jak mu pomóc. Przyglądał mu się bezradnie, gorączkowo zastanawiając się nad tym, co może zrobić.
Nie wiedział kiedy, ale jego oczy zaszkliły się, a chłopak wydał z siebie ciche jęknięcie, patrząc na zwijającego się z bólu Williama.
W pewnym momencie poczuł, jak mężczyzna dotyka jego dłoni. Na twarzy Nicolasa pojawiło się zdziwienie, jednak po chwili zastąpiła je ulga, gdy zobaczył, że towarzysz się uspokaja. Odetchnął i czekał, aż kompan całkiem wróci do siebie. Zamglone spojrzenie znów stawało się przytomne, a gdy mężczyzna się podniósł, Nicolas obdarował go przyjaznym uśmiechem, jednak po jego oczach można było poznać, że nadal jest zaniepokojony.
Nagle William zabrał rękę, ku lekkiemu zdziwieniu Nicolasa. Spojrzał na twarz mężczyzny i zobaczył zakłopotanie w jego oczach.
– Wybacz, mózg robił sobie ze mnie żarty. Wydawało mi się, że widziałem kogoś innego. Zapomnij to, co widziałeś i nikomu nie mów – dodał po chwili takim tonem, jakby mu groził.
Nicolas uśmiechnął się uspokajająco i wziął głęboki oddech, szczęśliwy, że Williamowi nic się nie stało. Poczuł ogromną ulgę i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że jego serce raptownie zwolniło, tak jak i oddech. Nigdy nie przypuszczał, że mógłby się tak martwić o kogoś, kogo prawie w ogóle nie znał.
– ­Możesz być pewny, że nikomu nie powiem, Williamie. Przysięgam.
Oczekiwał delikatnego uśmiechu, łagodniejszego spojrzenia, jednak nie otrzymał niczego takiego. William znów odwrócił wzrok, a Nicolas nadal widział w nich zakłopotanie.
Nicolas sam nie wiedział, dlaczego, ale po prostu objął Williama, przytulając go do siebie. Czuł, że tak po prostu trzeba.
Wsunął palce w czarne włosy mężczyzny i głaskał go delikatnie, drugą ręką trzymał na jego plecach. Zamknął oczy i nic nie mówił, pozwalając, by towarzysz mógł wsłuchać się w spokojne bicie jego serca – może dzięki temu zrobi mu się lepiej, może właśnie tego potrzebował.
Nicolas wiedział, że na razie William jest w szoku, jednak nie wiedział, jak zareaguje, gdy już się otrząśnie. Zacznie na niego krzyczeć? Uderzy go? Odepchnie?
Nie bał się tego. Jeśli William to zrobi, to znaczy, że Nicolas sobie zasłużył.
Wątpił, żeby mężczyźnie podobało się to, że jakiś dzieciak usiłuje go pocieszyć, jednak zawsze warto było spróbować.

William?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz