Polizała go po szyi, na co Eren nawet nie drgnął. Leżał jak kłoda. Kompletnie nie był zainteresowany tą dziewczyną. Myślał, że może w końcu będzie mógł z kimś normalnie porozmawiać, ale zawiódł się, widząc jej zachowanie.
– Skończyłaś już? – zapytał.
Na twarzy dziewczyny pojawił się wyraz zaskoczenia, przestała jeździć palcem po jego klatce piersiowej. Zamrugała kilkukrotnie, na co chłopak westchnął i chwycił ją za szyję, powoli wstając. Patrzył przez chwilę na dziewczynę, której nogi aktualnie znajdowały się wysoko nad ziemią. Chwyciła oburącz jego nadgarstek i spojrzała na niego zdezorientowana.
Myślała, że pozwoli jej się wziąć tu i teraz? Bo ona tego chciała?
Żałosne, pomyślał i puścił ją, po czym założył koszulkę i otrzepał ją z kurzu.
– Naucz się szacunku do ludzi – powiedział, patrząc na zwłoki. Zbliżył się do nich i klęknął na jedno kolano, po czym uśmiechnął się smutno. – Teraz staniesz się częścią natury, łącząc się z ziemią lub zostając pokarmem dla innych. Twoja śmierć nie poszła na marne.
Podniósł się i znów spojrzał na dziewczynę z kamienną twarzą.
– Nie jesteś panem życia i śmierci, nie możesz decydować o tym, kto przeżyje, a kto umrze i jak to się stanie. Decyduje o tym jedynie Jej Wysokość Śmierć.
Podszedł do Carmine i podniósł jej kaganiec z ziemi. Nałożył jej go z powrotem, zaciskając mocno sznurki, tak, że sama na pewno nie da rady go ściągnąć.
– Załóż kaganiec, suko – to mówiąc, odszedł.
<Koniec wątku>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz