Niechętnie ruszył za nią. Dopiero co się „poznali”, a ona już działała mu na nerwy. Nicolas przyjrzał jej się dokładnie. Włosy, które nie wiadomo właściwie jak były ułożone, miały dziwny, ni to różowy, ni to fioletowy kolor. Ni to ładna, ni to brzydka... Na pewno nie nazwałby jej pięknością. Może po prostu nie była w jego typie.
Dlaczego właściwie za nią szedł? Nie miał pojęcia, ale co innego mu zostało? Nie miał nikogo więcej do towarzystwa.
Wyszli na zewnątrz, Nicolas rozejrzał się dokładnie. Pogoda była ładna, wiał przyjemny, ciepły wiaterek. Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
- Dzięki, nie były potrzebne – oddał jej chusteczki, a ona zabrała je.
- Nie, żeby mnie to obchodziło, ale opowiesz coś o sobie?
- Um... Taa... Mogę. Cóż, jak już wiesz, jestem Nicolas. Jestem krzyżówką Niemca i Londyńczyka. Przez to niekiedy nie wiadomo, co mówię, bo niemiecki akcent się wkrada. Spędziłem pół życia tu, pół tu – uśmiechnął się delikatnie, jednak dziewczyna nie wydawała się zbytnio zainteresowana - Może ty coś o sobie opowiesz?
Dziewczyna nagle się ożywiła, jakby czekała właśnie na to pytanie. Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech, Nicolas dostrzegł błysk w jej oku.
- Chyba jeszcze się nie przedstawiłam. Jestem Sinara. Lubię muzykę, śpiew i instrumenty.
- No to mamy coś wspólnego – uśmiechnął się, ale ona mówiła dalej, jakby w ogóle go nie słyszała.
- Nigdy nie dotykaj moich słuchawek. Nigdy – spojrzała na niego groźnie, jednak niespecjalnie się tym przejął - Mam hiszpańskie korzenie, jest też we mnie trochę z Włocha i Anglika.
Już chciał się odezwać, ale stwierdził, że nie warto, skoro ona i tak nie zwróci na to uwagi. Stwierdził, że to dobra okazja, by na chwilę pomyśleć o tym, co się wydarzyło. Przez chwilę udawał zainteresowanego rozmową, po prostu patrząc na jej non stop poruszające się usta. Nagle dziewczyna przerwała, wyjęła z kieszeni jakiś mały woreczek z białym proszkiem.
- Co to jest?
- Dragi – odpowiedziała po prostu - Uzależniłam się już dawno. W sumie, po co mam się z tym kryć, skoro tutaj nikt mnie za to nie ukaże?
- Skąd możesz to wiedzieć? - zapytał, ale ona znów go zignorowała, po prostu biorąc działkę - Mówię do ciebie!
- Ciekawe, czy mają gdzieś tutaj browarki – mruknęła do siebie.
- Czy ty... Czy ty chcesz się zabić?!
Spojrzała na niego jak na wariata, uniosła obydwie brwi.
- Skąd to pytanie?
- Popijasz narkotyki alkoholem? Życie ci niemiłe? To, że wylądowaliśmy w jakimś dziwnym świecie nie znaczy, że jesteśmy nieśmiertelni.
Dziewczyna zastanowiła się chwilę, a przynajmniej wyglądała, jakby się zastanawiała. Niewiarygodne, jak szybko można zepsuć sobie dobrą opinię, nawet jej nie wyrabiając - pomyślał Nicolas, patrząc na Sinarę.
- Może i masz rację – powiedziała w końcu - Chodź, pój.. pój... Hahahaha!
Najwidoczniej to coś, co wzięła, zaczęło działać. Nicolas nie miał zamiaru zadawać się z narkomanką, ale nie mógł jej też tak zostawić. Chwycił ją za ramiona i zaprowadził do pokoju, w którym się obudził. Posadził ją na łóżku i przez chwilę zastanawiał się, co robić. Zawiadomić kogoś? Kogo? Czy ktokolwiek tutaj się na tym zna?
Najrozsądniej było w tym przypadku zaczekać, aż jej przejdzie.
Albo i nie.
Nicolas nie wiedział, która jest godzina, ale dziewczyna nie przestawała się dziwnie zachowywać. To coś, co wzięła, było naprawdę mocne. Najchętniej by się jej pozbył, jednak nie był tego typu człowiekiem. Nie puści jej samej w tym stanie.
- Sinara?
- Coooo? - spojrzała na niego z głupkowatym uśmiechem.
- Tam jest łazienka – wskazał - Doprowadź się do porządku, zostaniesz tutaj.
- Zostanę z tobą na noc? - zapytała, po czym zaśmiała się głośno - Nicolas, znamy się tak krótko...
- Po prostu idź – powiedział, a ona zakręciła się kilka razy wokół własnej osi i poszła.
- Żałosne... - mruknął, po czym wyszedł się przewietrzyć.
Zajęło mu to trochę dłużej niż myślał, bo gdy wrócił, Sinara leżała na jego łóżku, półnaga i pijana, a na podłodze leżało kilka pustych butelek. Albo ona była taka szybka, albo on stracił poczucie czasu.
Sinara opowiedziała mu całą swoją historię z najdrobniejszymi szczegółami, o których wolałby nie wiedzieć. W końcu, po kilku opowieściach o podbojach miłosnych i łóżkowych przygodach, dokładnie opisanych, Sinara zasnęła. Nicolas położył ją na łóżku, a sam znalazł sobie miejsce na podłodze.
Rano, gdy się obudził, Sinary już nie było.
Czyżby sobie poszła?
Mylił się, dziewczyna stała na dworze, zupełnie trzeźwa i rzucała kamieniami... w jakiegoś kota!
- Co ty wyprawiasz?! - chwycił jej nadgarstek - Dlaczego to robisz?!
- Bo lubię – wzruszyła ramionami.
Nicolas puścił ją i odwrócił się w stronę kota. Schylił się, by go pogłaskać, a wtedy go rozpoznał. To był jego kot!
Chłopak przytulił zwierzaka, szczęśliwy, że chociaż jedno bliskie mu stworzenie znalazło się tu razem z nim.
- Tylko się nie rozpłacz, tak jak wczoraj – usłyszał Sinarę.
Przewrócił oczami i przeszedł obok niej, a ona chwyciła go za rękaw.
- Nico... może chcesz się zabawić?
Ni... co?
Miał już serdecznie dość. Wyszarpnął się i odwrócił w jej stronę, spojrzał na nią wzrokiem, który wyrażał cały jego gniew i zażenowanie.
- Posłuchaj. To, że przeżyłaś straszne rzeczy związane ze swoją rodziną nie znaczy, że inni nie mają prawa tęsknić za swoją. Współczuję ci, naprawdę, ale zachowujesz się, jakbyś była jedyną ważną osobą na tym świecie, która jako jedyna przeżyła taki dramat. Znamy się od wczoraj, a ty straciłaś w moich oczach wszystko, nawet niczego nie zyskując. Od razu straciłem do ciebie szacunek. I nie, nie chcę się zabawić. Nie będę twoją kolejną zdobyczą. Nie chcę mieć czegoś, co każdy już miał.
Kiedy skończył, odwrócił się i po prostu odszedł.
Sinara
[koniec wątku]