Unosząc głowę zobaczyłam średniego wzrostu dziewczynę o krwistoczerwonych włosach. Uśmiechała się pewnie, patrząc na mnie wyzywająco. Źrenice miała bardzo rozszerzone, właściwie połykały całą pomarańczową obwódkę jej oczu. Wyglądała, jakby była na haju. Kręcąc głową poprosiłam by oddała mi moją książkę. Ona jednak bezczelnie odpowiedziała, opierając się o drzewo.
- Poproś ładnie to może się zastanowię.
Biła od niej pewność siebie, złośliwość i przeogromna ignorancja. Przewróciłam oczami. Takich osób jest pełno. Irytujących, przekonanych o własnej cudowności, jednak nie reprezentujących sobą nic wyjątkowego. Wstałam z ławki i powoli podeszłam do dziewczyny, uśmiechając się zimno. Naprawdę nie chciało mi się na nią marnować czasu.
- Rozumiem, że będąc na haju możesz nie odróżniać czyjejś własności od swojej, dlatego pozwól, że ci pomogę – dziewczyna najpierw wyglądała na delikatnie zaskoczoną, a jej wredny uśmiech zamarł na ustach – Ta książka jest moja i nie proszę, a żądam, żebyś mi ją oddała.
Płynnym ruchem wyciągnęłam rękę w jej kierunku, jednak widocznie zirytowana dziewczyna jedynie mocniej zacisnęła dłonie na okładce. Już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, jednak przerwałam jej gestem.
- Obrażanie mnie, nic ci teraz nie da. Jeśli chcesz się na kimś wyżyć, to trafiłaś źle. Tam masz kamień, możesz go kopnąć, jeśli chcesz.
Tym razem moja niedawna oprawczyni naprawdę się zdenerwowała. Jej uszy przybrały czerwony kolor, pasujący do jej włosów. Usta zacisnęła w wąską kreskę, a jedna z jej dłoni zacisnęła się w pięść. Złapałam ją jednak i przybliżyłam się do jej twarzy.
- Przemyśl to, proszę. Nie chcesz tego – syknęłam cicho, po czym wypuściłam jej rękę z uścisku. Uśmiechnęłam się i z łatwością zabrałam dziewczynie książkę – Dziękuję.
Możliwe, że potraktowałam ją ostro, jednak nie mogłam pozwolić, by ktoś mną rządził. Odwróciłam się napięcie i z tomem pod pachą ruszyłam w kierunku swojego domku. Nagle usłyszałam krzyk dziewczyny za sobą.
- Wal się!
Przewracając oczami i kręcąc głową, roześmiałam się tylko, chociaż muszę przyznać, że w tamtym momencie bardzo chciałam pokazać jej środkowy palec.
Kiedy dotarłam do pokoju, zostawiłam książkę na blacie i sięgnęłam po paczkę papierosów. Otworzyłam jeszcze tylko po drodze okno, żeby przewietrzyć trochę w sypialni i wyszłam z powrotem na dwór. Oparłam się o ścianę domku i podziwiając cienkie smużki papierosowego dymu, oddychałam głęboko. Nagle zauważyłam po raz kolejny krnąbrną dziewczynę. Unosząc brew patrzyłam się na nią, gdy do mnie podchodziła
<Sinara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz