Strony

niedziela, 15 kwietnia 2018

Od Asika do Seraphina

Świat Wyśnionych nie był wcale taki zły, jednak Ace'owi coś w nim nie pasowało. Nie no, cisza i spokój, wymarzone miejsce do odpoczynku, ale na dłuższą metę zaczął się najzwyczajniej nudzić. To wszystko wygląda jak te młodzieżowe obozy, gdzie dzieciaczki biegały, bawiąc się w podchody, uczyły się umiejętności, które mogłyby im pomóc, jak znajdą się w lesie... Właśnie, ten las... Mówią, że każdy, kto do niego wchodzi i zapuszcza się nieco głębiej, nigdy nie wraca i dlatego nie są w stanie stwierdzić, czy gdzieś się on kończy, czy jest to bezkresne zbiorowisko drzew. Zaczął się zastanawiać nad tym, czy istnieje możliwość, że ktoś dotarł do jego końca i odkrył coś przewspaniałego, ale ze względu na trudną wędrówkę postanowił nie wracać i żyć sobie tam gdzieś... Rozmyślał nad tym, jak bardzo tęskni za swoim nieudanym, ale jakże ciekawym życiem, gdy zauważył mężczyznę. Zatrzymał się na chwilę i przyjrzał mu się dokładnie. Żyją w tak ograniczonej społeczności, a wciąż nie potrafi go rozpoznać. To chyba znak, że czas się zaznajamiać ze wszystkimi... Brr. Obiekt obserwowań po jakimś czasie zdecydował się wkroczyć do lasu. Wyglądał na odrobinę zaskoczonego, zmartwionego? Ace nie potrafił tego stwierdzić, gdyż jego twarz widział przez krótką chwilkę, a teraz ma widok jedynie na jego plecy. Postanowił pójść za nim.
W pewnym momencie przyspieszył tempo. Rudzielec postanowił znaleźć źródło dziwnego zachowania chłopaka. Zauważył kobiecą sylwetkę, która najwidoczniej była celem mężczyzny. Jej postać Ace'owi znikała z oczu za drzewami i pojawiała się na sekundy. Prawdopodobnie, gdyby był bliżej, byłby w stanie dostrzec jej całą okazałość, a tak... Była dla niego jedynie bladą kreską o imieniu... Clara? Chyba tak on do niej krzyczał. Nagle powietrze stało się cięższe i oddychanie zaczęło męczyć. W dodatku ten smród, rozkładające się ciała? Naciągnął koszulkę na nos, choć dobrze wiedział, że niewiele to da.
– Clara, tak bardzo tęskniłem.
Ace, słysząc te słowa, podszedł nieco bliżej i schował się za drzewem. Odrobinę go odrzuciło, gdy blisko jego głowy wisiało ciało dzieciątka. „Dla niego obóz nie skończył się najlepiej” – pomyślał, ale zaraz wrócił do rozgrywającego się przedstawienia tuż przed nim. Chłopaka musiała łączyć zażyła więź z tym... duchem? Gdy się jej tak przyjrzał dokładniej, raczej nie mógł jej nazwać żywą. Swoją grą poruszyli serduszko Asika na tyle, aby mógł współczuć mężczyźnie, gdy ta tak po prostu się rozpadła. Jeszcze tak brutalnie potraktowała jego nos. Rozejrzał się wokół i chyba doznał szoku. W sumie... Rudy nie wiedział, że wisielców jest tu znacznie więcej, więc sam się odrobinę zdziwił. Postanowił wyjść z ukrycia, ale przy okazji nie chciał wystraszyć (jeszcze) nieznajomego. Uniósł ręce na wysokości głowy, pokazując, że nie ma złych zamiarów i nie należy się go bać. Nim został jednak dostrzeżony przez niego, zdążył się przybliżyć na tyle, by mieć go na wyciągnięcie ramion.
– Wszystko w porządku? – zapytał.
Pytanie o samopoczucie, jak i o stan, nie powinno być uznane za atak, napaść, dlatego uznał to za najlepsze wyjście. Nie znał go i był odrobinę zmęczony, żeby bawić się w rozszyfrowywanie mężczyzny na podstawie jedynie drobnych przesłanek. Nie chciał go też za bardzo drażnić, bo jeszcze wyciągnie zza pleców nóż i rzuci się na biednego rudzielca.

Seraś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz