niedziela, 27 maja 2018

Od Nicolasa do Williama

Nicolas obudził się w swoim łóżku, w swoim pokoju, w swoim domu. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Rozejrzał się po pokoju. Na niskiej szafce stało terrarium, a w środku... Grześ! Jego kochana jaszczurka wygrzewała się na kamieniu.
– Grzesiu! – zawołał i wziął jaszczurkę na ręce.
Chwilę później poczuł obijanie się czegoś miękkiego o nogę. To był Teter! Do tego słyszał miauczenie Bocci gdzieś z korytarza.
Był w domu.
Znowu był w domu.
Zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno kiedykolwiek go opuścił. Może to po prostu był jakiś zwariowany sen, tak jak od początku mu się wydawało?
Cieszył się, był naprawdę szczęśliwy, jednak gdy pomyślał o Moony i o dziwnym nieznajomym, poczuł ukłucie smutku. Ledwo ich znał, dziwnego nieznajomego jeszcze mniej, jednak coś go w nim intrygowało. Czy oni także byli wytworem jego umysłu?
Westchnął i wyszedł na korytarz, by przywitać się ze swoim kotem. Boccia miauknął cicho i zszedł po schodach. Zapewne znowu chciał wyżebrać coś dobrego. Chłopak uśmiechnął się i podążył za nim.
Coś było jednak nie tak. W domu było niezwykle cicho. Czyżby byli tutaj sami?
Nicolas dał kotu smakołyk, po czym skierował się do drzwi, by poszukać rodziców w ogrodzie. Wyszedł na zewnątrz, lecz nie znalazł tam swojej rodziny. Zobaczył jednak coś, przez co stanął jak zamurowany.
W jego ogrodzie siedzieli Moony i dziwny nieznajomy. Skąd oni się tutaj wzięli?
– Co wy tu robicie? – zapytał.
Spojrzeli na niego, jednak żadne z nich się nie odezwało. Uśmiechnęli się jedynie. Nicolas był coraz bardziej prerażony, nie wiedział, co się dzieje. Co ci dwoje robili w jego domu? Skoro byli wytworem jego umysłu, raczej nie powinni...
Nagle wszystko wokół niego zaczęło rozsypywać się niczym układanka; krążyć, wirować, aż zniknęło i został tylko on i jego towarzysze. Moony zaśmiała się cicho i zniknęła, po prostu wyparowała.
– Moony! – zawołał przerażony. Co jej się stało?
Nieznajomy podszedł do niego i uśmiechnął się tajemniczo, po czym rozsypał się w drobny mak.

Nicolas obudził się nagle, zły i niewyspany. Przetarł oczy i stwierdził, że nadal przebywa w bibliotece Świata wyśnionych.
Mruknął coś pod nosem i odwrócił się, by zobaczyć plecy towarzysza, który wpatrywał się w przestrzeń przed sobą. Niewątpliwie coś tam się znajdowało, jednak chłopak nie mógł tego dostrzec przez stojącego przed nim mężczyznę.
– Co się dzieje? – zapytał.
Wychylił się delikatnie, by zobaczyć, w co tak uparcie wpatruje się nieznajomy.

<William?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz