wtorek, 27 marca 2018

Od Grace do Archera

Myślę, że Archer czuł się zdecydowanie za pewnie w moim towarzystwie. Gdyby nie to, że byłam głodna i zaspana, chłopak zostałby uduszony moją własną kołdrą. Na szczęście szkicownik także został odebrany z jego rąk. Spoczywał teraz gdzieś bezpiecznie pod stertą ręczników. Gdy już się ubrałam i mniej więcej ogarnęłam, ruszyliśmy w kierunku stołówki, trochę rozmawiając. Jednak jedyną rzeczą, którą miałam w głowie, była kawa. Sorry, Archer, kawa bije cię o głowę. W końcu dotarliśmy na miejsce, dlatego ruszyłam od razu po coś do jedzenia i picia. Chwilę postałam w utworzonej się kolejce, starając nikogo nie dotknąć. Gdy na mojej tacy znalazła się już wielka porcja ciepłych naleśników i jeszcze większy kubek gorącej kawy, spróbowałam namierzyć blondyna wzrokiem. Gdy go dostrzegłam, ruszyłam w jego kierunku, jednak zauważyłam, że obok niego siedzi jakaś postać. Zatrzymałam się na chwilę, ale niestety oboje już mnie zauważyli. Czując zbierające się we mnie zdenerwowanie, próbowałam spokojnie podejść do stolika. Okazało się, że do Archera dołączyła niska, jednak bardzo ładna, jak na mój gust, dziewczyna, z wielkimi słuchawkami na szyi. Przedstawiła się imieniem Rinea. Wydawała się miła i uśmiechała się radośnie. Nie zmieniało to jednak faktu, że czułam się niepewnie i podczas, gdy dwójka rozmawiała ze sobą, ja jedynie kiwałam głową od czasu do czasu, bardziej skupiając się na swoim śniadaniu. Zauważyłam też, że dziewczyna, gdy zobaczyła moja porcję naleśników, otworzyła na chwilę szerzej oczy. Włożyłam wtedy sobie do ust cały widelec placków. Podczas rozmów toczonych przez towarzyszy, starałam się wsłuchiwać w zdania wypowiedziane przez Rineę. Mimo wszystko byłam ciekawa, jaką jest osobą. Archer prowadził luźną rozmowę i uśmiechał się co chwila. Wydawał się być pewny siebie przy brunetce, zresztą i ona wydawała się być podobna. Widziałam, że chłopak zerka co jakiś czas na mnie, ale nagle zaczęło mnie to irytować. Poczułam, że ręce zaczynają mi się lekko trząść. Upiłam łyka kawy, po czym wstałam od stolika.
- Przepraszam, idę zapalić – powiedziałam, jednocześnie już odwracając się w kierunku wyjścia. Usłyszałam za sobą jedynie krzyk Archera, który ostrzegał, żebym nie zabłądziła. Odwróciłam wtedy lekko głowę i puściłam w jego kierunku perskie oko.
Gdy wyszłam już na zewnątrz, wyjęłam pudełko papierosów z kieszeni dużej, kraciastej koszuli, zapalniczkę znalazłam z tyłu spodni. Wypuszczając gęsty dym z ust, poczułam, że powoli zaczynam się uspokajać. Patrzyłam się na otaczający mnie teren i nagle poczułam silną potrzebę sfotografowania tych widoków. Wyrzuciłam wypalonego papierosa do kosza i pognałam w kierunku swojego pokoju. Złapałam szybko aparat i wybiegłam z powrotem na dwór. Zaczęłam robić zdjęcia, zastanawiając się, czy później, w realnym życiu, te zdjęcia też będą widoczne. W mojej głowie pojawiła się jednak kolejna myśl. Być może nie znałam zbyt dobrze Rinei, ale ona mogła wiedzieć trochę więcej ode mnie i Archera. Pełna determinacji stwierdziłam, że powinnam później spróbować z nią porozmawiać. Na tyle, na ile będę potrafić. Nagle zaskoczona przez swój obiektyw zauważyłam blondyna, który w udawanej pozie zagryza wargę, podnosząc koszulkę i wyginając się we wszystkie strony. Z uniesioną brwią podniosłam głowę nad aparat. To ma być imitacja modela?
- No dalej, paparazzi, strzelaj te fotki!
Wybuchnęłam nagłym, gwałtownym śmiechem i pokręciłam głową.
- Chcesz? Proszę bardzo – powiedziałam, po czym zaczęłam udawać, że robię mu w pełni profesjonalną sesję zdjęciową. Kręciłam się wokół niego, co chwila wykrzykując mu nowe komendy. Oboje wygłupialiśmy się i chichotaliśmy jak małe dzieci. Pod koniec wyprostowałam się i z pełną powagi miną powiedziałam do chłopaka:
- Słuchaj. Wydaje mi się, że... Mamy to.

<Archer, ty mój boski modelu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz