sobota, 23 czerwca 2018

Od Nicolasa do Williama

Chłopak nie miał pojęcia, co się dzieje. Dlaczego zjawa miałaby mieć co do nich złe zamiary? Z tego, co pamiętał, a pamiętał większość swojego życia, nigdy nie zrobił nikomu nic, za co ten ktoś chciałby go zabić. Czyżby nieznajomy był czemuś winien? A może po prostu była to zła, okrutna zjawa, która mściła się na wszystkich za to, co ktoś jej zrobił dawno temu tak jak w tych wszystkich legendach.
Biegł za mężczyzną, czując, jak towarzysz zaciska dłoń na jego nadgarstku. Był niezwykle szybki. Nicolas również nie należał do tych wolnych, ale nie sądził, że można biegać tak szybko, jak ten człowiek!
Gałęzie łamały się pod ich stopami, liście szeleściły złowrogo. Nadchodził ranek, jednak chmury przesłaniały niebo tak, że było niewiele jaśniej, niż parę godzin wcześniej. Serce chłopaka łomotało od długiego i wyczerpującego biegu, zaczynało mu brakować powietrza, a nieznajomy nadal biegł, jakby zależało od tego jego życie.
Bo zależało, na dodatek ich obu.
W końcu mężczyzna zatrzymał się, a Nicolas wziął kilka głębokich wdechów i oparł się o drzewo. Nie pozwolił jednak sobie na to, by pod nim usiąść, na wypadek, gdyby przyszło im znów uciekać. Prawdopodobnie było przed czym. Las wyglądał groźnie, w dodatku znaleźli się tak daleko od „obozu”, że znikąd nie można było uzyskać szybkiej pomocy.
To, co jeszcze niepokoiło chłopca, to to, że zostało tam wiele innych ludzi, pewnie jeszcze śpiących, pozostawionych sam na sam z ogromnym pożarem. Nawet gdyby chcieli, już nie zdążą im pomóc. Pozostało mieć nadzieję, że sobie poradzą.
Nieznajomy najwyraźniej stwierdził, że nie ma już żadnego zagrożenia, bo usiadł pod drzewem, zamknął oczy i zaczął głęboko oddychać. Nicolas nie miał jednak wątpliwości, że nadal był czujny. Widział to po jego nieco napiętych mięśniach i skupionym wyrazie twarzy. Sam nie pozwolił sobie na pełne rozluźnienie.
Czas powoli mijał, Nicolas był coraz bardziej spokojny, jednak nie przestał wypatrywać niebezpieczeństw, mogących czaić się w ciemnościach.
– Um... Nadal nie wiem, jak masz na imię – powiedział po czasie, czując, że już nie ma ochoty nazywać swojego towarzysza nieznajomym. – Jestem Nicolas – wyciągnął dłoń w jego stronę.
Mężczyzna otworzył oczy i spojrzał na niego, a chłopak uśmiechnął się przyjaźnie.

<William?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz