środa, 27 czerwca 2018

Od Moony do Nicolasa

Wsadziła ręce do kieszeni kurtki, uśmiechając się delikatnie. Zaczęła powoli dreptać w kierunku jeziora.
– Wiesz... Nie gwarantuję ci tego, że dobrze idziemy – mruknęła dość poważnie – bo moja orientacja w terenie leży. Chciałabym powiedzieć, że jest idealna i zaraz tutaj znajdę jakieś KFC i pójdziemy na kurczaka. Jednak niestety nie mogę tak powiedzieć, bo bym skłamała... A my możemy się śmiało zgubić.
Spojrzała na niego z uśmiechem, jakby chcąc trochę zmienić te jakże złe wieści na bardziej pozytywne.
- Najwyżej nas coś zeżre - powiedział chłopak, przeczesując swoje krucze włosy.
Zaśmiała się może trochę za głośno, idąc przed siebie. Po dość dłuższym czasie doszli do jeziorka.
– Mówiłam, że moja orientacja jest niezawodna – mruknęła z uśmiechem i przyjacielsko walnęła go w ramię. – Z chęcią zaproponowałabym ci kąpiel, żeby zamienić się w syrenki, ale... Nie ma północy i syrenkami nie będziemy.
Usiadła na brzegu, podwijając spodnie. Zdjęła buty i włożyła nogi do wody.
– Podoba ci się tutaj.... czy wolałbyś być u ciebie? – spytała.

<Wybacz, że długi czas czekania i krótki opko, ale obiecuję poprawę od następnego! Niestety, poprawy na razie robią swoje.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz