– Yy, hej? – zapytała niepewnym tonem.
Odwróciłem się w stronę dziewczyny. Gdy się wyprostowałem, momentalnie się speszyła. Najprawdopodobniej wynikało to ze sporej różnicy we wzroście. Sięgała mi do mostka, a może i nawet niżej. Zmierzyłem ją dokładnie wzrokiem – miała długie, kasztanowe włosy, a to, co wyróżniało ją przy mnie, to nie sam wzrost, a budowa ciała. Była drobniutka, zapewne mógłbym ją niechcący zgnieść, gdybym przypadkiem na nią upadł. Domyślam się, że dla niej wyglądam co najmniej jak gigant. Czasami moja postura się przydaje, jednak kiedy chodzi o wciśnięcie się gdziekolwiek, czy ukrycie to odpadam na pełnej linii. Kobieta rzuciła mi bluzę, dopiero wtedy przypomniałem sobie, że wybiegłem z domku w samych bokserkach. To dosyć miłe z jej strony, jednak myślę, że ta malusia część garderoby nie bardzo mi pomoże.
– Kiedyś mi ją oddasz. – Rzuciła na odchodne, po czym zaczęła się oddalać w swoją stronę. Zapewne jej celem był pokój. Bez głębszego przemyślenia pobiegłem za nią, uważając na to, by nie upuścić jej własności. Złapałem ją za ramię i obróciłem w swoją stronę, chyba ciut za mocno, ponieważ zachwiała się i gdyby nie moja szybka reakcja, zapewne by upadła. Złapałem ją w pasie i pomogłem wrócić do pozycji stojącej. Przy okazji wpatrując się w jej jakoby bordowe oczęta.
– Wybacz, ale myślę, że twoja pomoc na nic mi się zda, jeśli chodzi o te bluzę. Raczej nie założyłbym jej nawet na rękę. Jest dwa razy mniejsza od niej. Jeśli jednak bardzo chcesz mi pomóc to nie mów nikomu, że widziałaś mnie w tak... Żenującej jak na moją osobę sytuacji. – Podałem jej bluzę. W trakcie tej czynności jednak coś w mojej głowie powiedziało mi, że jestem nadto uprzejmy. Nachyliłem się tak, by szepnąć jej coś na ucho. – Poprawka. Nie powiesz tego nikomu, bo inaczej ukarzę Cię tak, że przez kilka ładnych dni nie usiądziesz na tym swoim zgrabnym tyłku.
Spojrzała się na mnie jak na wariata, ja jednak mówiłem całkiem poważnie. Jedyne miejsce gdzie ktoś może widzieć mnie w samych bokserkach to mój pokój i nigdzie indziej. Dobrze znam ludzi i mimo że teraz jestem w zupełnie innym świecie, oni są dalej tacy sami, a ja nie mogę pozwolić zszargać swojej reputacji jednym wybrykiem, którego nie powinno być. Na pożegnanie posłałem jej wulgarny uśmieszek, po czym szybkim krokiem wróciłem do miejsca swojego, że tak ujmę, zakwaterowania. Na szczęście nikt więcej mnie nie widział. Założyłem na siebie pierwsze lepsze ciuchy i wyszedłem tak, by przypadkowo nie spotkać znów kobiety o oliwkowych oczach. Tym razem mi się to udało. Jednak tej drugiej nie udało mi się już uniknąć, zapewne zwyzywa mnie za bezczelne zachowanie. Cóż chyba już się przyzwyczaiłem.
<Emma? *wink*>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz