Gdy zmierzałam już coś przekąsić, nagle poczułam szarpnięcie do tyłu. W porę chłopak mnie podtrzymał, inaczej wylądowałabym na ziemi. Zwrócił mi bluzę i zaczął mi...grozić?
Czyżby duma się przez niego odezwała? No cóż, ta znajomość jest coraz ciekawsza. Nie miałam w planach tego głosić całemu światu, ale po tym ostrzeżeniu aż mnie korci. Chodź groźbę ze zgrabnym tyłkiem uznam za komplement.
Gigant zniknął gdzieś w korytarzu, a ja postanowiłam najpierw się przebrać. Wbiłam się w spodenki i zwykły szary T-shirt. Byłam już tak cholernie głodna, że mogłabym upiec nawet konia ze stajni. Zmierzając do stołówki, napotkałam czarnowłosego wielkoluda.
-Widzę, że to przeznaczenie - rzuciłam z szyderczym uśmiechem. No, no, w ubraniach wygląda tak samo dobrze jak i bez - pomyślałam. Chyba znowu zaczęłam się sama do siebie uśmiechać, bo chłopak dziwnie na mnie patrzył.
- Jak masz na imię? - w końcu zapytałam
- Svein - odparł z nutą niechęci.
- Dobrze, w ramach milczenia musisz coś dla mnie zrobić
- Co? - chłopak spojrzał na mnie tak, jakby był już gotowy na wszystko.
Posłałam mu figlarny uśmiech, po czym dodałam:
- Zjedz ze mną śniadanie. To niska cena jak za dochowanie takiego sekretu.
Svein podniósł brwi i chyba się uśmiechnął? Dobrze wiedzieć, że potrafi też być czarujący. Ruszyliśmy przed siebie, prosto do bufetu. Co z tego, że jego jeden krok to moje co najmniej dwa. Jeszcze trochę, a musiałabym zacząć biec.
Jestem pewna, że w biegach nie mam szans. Jednak z przyjemnością bym zagrała z tym gigantem w chowanego. Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka.
- A do ciebie jak się zwracać?
- Emma
Gdy już weszliśmy do stołówki, każdy ruszył po talerz i zaczął nakładać sobie jedzenie. Spotkaliśmy się przy stole i zaczęliśmy zajadać.
<Svein ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz