Strony

wtorek, 17 lipca 2018

Fabuła Sveina I


Mężczyzna obudził się w znanym mu bardzo dobrze pokoju. Zapewne znów się upił, przez co zupełnie nic nie pamiętał z minionej nocy. Do pomieszczenia, przez zniszczone czasem żaluzje, wpadały pierwsze promienie dnia, chcące jakby uświadomić go o tym, że zaczął się kolejny dzień, a jego nie powinno tu być. Przetarł zmęczone powieki i niezwykle ślimaczym ruchem wstał z łóżka. Dopiero teraz dostrzegł, że obok niego leżała jakaś osóbka. Nie małe było jego zdziwienie, gdy w ubogich promieniach światła dostrzegł jej twarz. Była to ta sama kobieta, która cztery lata temu zniknęła z jego życia na dobre. Próbował sobie coś przypomnieć, jednak w jego głowie pojawiały się tylko obrazy związane z jego życiem przed szesnastym rokiem życia. Naszły go refleksje jakoby był martwy, bo przecież zupełnie nic, co powinno dziać się w jego życiu przed kilkoma godzinami nie mogło mu się przypomnieć. Czyżby ktoś wyprał mu pamięć? W końcu to nie możliwe. Nikt nie wymyślił tak absurdalnej maszyny o jeszcze bardziej pojebanym działaniu. Rozejrzał się po pomieszczeniu, dostrzegając ledwo widoczne, antyczne meble zrobione z najwyższej jakości sosnowego drewna. W powietrzu unosił się jego delikatny zapach, zmieszany z alkoholem i potem przeszłej nocy. Nie musiał długo myśleć nad tym co robił, uchlał się a później uprawiał seks z tą dziwką. Złapał się za głowę, kiedy przeszedł go dziwny ból, jakby coś chciało się uwolnić. Po chwili jednak minęło. Przypomniał sobie − odrzucił leki, które zapobiegały nagłym wyskokom, czy chwile temu wspomnianym, przytłaczającym bólom. Z jego przemyśleń wyrwała go dziewczyna, stojąca naprzeciw niego. Kiedy ona się tam znalazła?
− Co Ty tutaj robisz? − Była równie zdziwiona, co on. Jej głos był delikatny, jednak wydawał się pełen niepokoju. Jakby jej też coś nie grało.
− Rżnąłem Cię, jak co wieczór, dziwne by to było, gdybym robił to telepatycznie. Zaraz się stąd zmywam, nie będę Ci przeszkadzał, w końcu masz mnóstwo klientów moja droga. − Miał kilka spraw do załatwienia, a przynajmniej tak myślał. Momentami miał przebłyski, czuł iż nie jest w miejscu, a nawet w świecie, w którym być powinien, a jednak egzystuje. − Chociaż zastanawiam się, czy nie mam ochoty jeszcze raz Cię przelecieć. W końcu jesteś tylko suką, która za kasę zrobi wszystko, czyż nie?
− Posiadam jeszcze resztki godności, ale jeśli dobrze zapłacisz, jestem w stanie się ich wyzbyć. − Przygryzła delikatnie wargę zachęcając go do jak najszybszego podjęcia decyzji.
− W zależności jak się spiszesz, tak Cię wynagrodzę, choć przeczuwam, że słono za to zapłacę. − Posłał jej niepozorny uśmieszek, po czym podszedł do niej, by chwycić ją mocno za biodra.
Kobieta leżała wtulona w niego, prawie wręcz spała, a on, mimo że rozsądek wołał by się stąd jak najszybciej zmywał, dalej tutaj był, u boku zwyczajnej, jak na jego rozum dziwce. Uwielbiał jej ciało i za każdym kolejnym razem gdy mógł je posiąść, czuł niebywałą przyjemność, której skali nigdy nie był w stanie określić. Dziś naznaczyła go kolejną blizną, niby zwyczajną, prostą, a jednak na swój sposób wyjątkową. Błogą ciszę w pokoju zniszczyło szybkie przemieszczanie się osób na wyższym piętrze. Nie było zwyczajne, więc Svein szybko zerwał się do siadu. Nim jednak zdążył zrobić coś więcej niż włożyć spodnie na tyłek, niezbyt chciany personel sił wyższych stał już w drzwiach ich pokoju.
− Obiekt 0001 i obiekt 0002 zostali zatrzymani − To była ostatni rzecz, jaką oboje słyszeli, później nastała ciemność.
Obudzili się przywiązani do krzeseł, w zupełnie białym pokoju. Powiedzmy, że chłopak znał to miejsce, choć bardzo nie chciał mieć racji o położeniu, w którym się znaleźli. Tylko czemu ona też została zgarnięta? Może ma coś wspólnego ze zniknięciami na terenie tego burdelu? Gdy spojrzał w jej oczy ujrzał w nich przerażenie, dziewczyna rozglądała się po pokoju nerwowo, próbując się uwolnić. Miał przeczucie, że jakimś cudem wiedziała gdzie są. Do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna o białych włosach, kobieta coraz mocniej się wyrywała.
− Obiekt 0001 − Spojrzał na nią po czym zajrzał do akt. − Ivar Solberg, 18 lat, Zamknięta w izolatce na oddziale dla specjalnych przypadków w ośrodku połączonym ze szpitalem psychiatrycznym, w roku 2016. Zamordowała setki swoich klientów w burdelu, po czym sprytnie ukrywała ciała. Pierwszą ofiarą była pięcioletnia Isabel Cvier zakatowana nożem, rok 2005. Stało się to niedługo po tym, gdy pierwsza rodzina przyszła na wizytę przed adopcyjną. Ach...zapomniał bym o tobie Sveinie Solberg, masz doprawdy uroczą siostrzyczkę, która jest moją ulubioną pacjentką.
− Siostrę? − Zarówno on, jak i dziewczyna nie kryli zdziwienia.
− Jest strasznie niesforna, gdy pierwszy raz dotknąłem jej gładkiej skóry strasznie się szarpała. Tak, że musiałem przywiązać ją do stołu na którym zwykle wykonuję badania. − Ivar nie kryła obrzydzenia mężczyzną, który z wielką pasją opowiadał o tym, jak traktował ją jako pacjentkę.
Svein próbował się wyrwać, jednak węzły były zbyt mocne. Nie mógł patrzeć, jak białowłosy powoli zbliża się do jego ślicznej dziw... siostry? W momencie kiedy oponent wsunął rękę pod spódnicę dziewczyny,  mężczyzna stracił przytomność.
Obudził się w swoim pokoju, tym w którym zasnął... A więc to był tylko koszmar, nieszczęsny koszmar, który dręczył go w nocy. Tylko jak to się stało, że nie obudził się wcześniej. Miał nadzieje, że wszystko co było w nim zawarte, jest tylko jedną wielką bujdą, a dziewczyny z burdelu już nigdy nie spotka. Pomyślał, że dobrze zrobi mu ochłonięcie na świeżym powietrzu więc lekko chwiejnym krokiem skierował się do drzwi, naturalnie w samych bokserkach. Nie dbał o to jak wygląda, chciał tylko odetchnąć i jakim wielkim błędem to było, ponieważ zderzył się z dziewczyną, której oliwkowe oczy doskonale znał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz