Strony

wtorek, 17 lipca 2018

Od Matta do Sinary +16


Spojrzałem na dziewczynę ze zdziwieniem. Patrzyła na mnie pytającym wzrokiem, a ja aż zaniemówiłem. Przez moją głowę przelatywało tysiące myśli.
− A czego oczekujesz?
− Odpowiedzi – odparła zniecierpliwiona
Czyżby to już był czas na ślub, dzieci i wieczną miłość? − pomyślałem. Nie widzę siebie jeszcze w roli tatusia. Choć czas spędzony z czerwonowłosą mija mi dość przyjemnie.
− Kocie, co cię wzięło na taką powagę? Przecież wiesz, że jest mi z tobą dobrze.
Złapałem Sinarę za podbródek, po czym przysunąłem jej usta do moich. Jej skóra miała przyjemny, orzeźwiający zapach. Mój język zaczął walczyć o dominację i nie miałem zamiaru tego przegrać.
Moja dłoń powędrowała w jej miękkie włosy. Remi cichutko mruknęła, po czym zaczęła dłońmi jeździć po moim torsie. Drugą rękę wsunąłem pod piżamę dziewczyny. Nie wiem po co ją zakładać, skoro zaraz jej nie będzie.
Tak jak pomyślałem, tak zrobiłem. Chwilę później, czerwonowłosa leżała przede mną tak, jak ją Pan Bóg stworzył. Moje usta wędrowały między szyją a klatką piersiową. Starałem się dobrze zadbać o obie piersi, tak by żadna z nich nie czuła się opuszczona.
Zjechałem niżej, by zostawić ślad mokry ślad na jej skórze. Po krótkim czasie, malinka wyszła taka, jaką chciałem. Dłonie Remi przeczesywały moje włosy. Przyznam, że to dość przyjemne uczucie.
Wróciłem na sam początek i jeszcze raz złączyłem nasze usta. Tym razem na dłuższy i bardziej namiętny pocałunek. Po oderwaniu się od siebie, złapałem Sinarę za nadgarstki i ją przyszpiliłem . Z satysfakcją na twarzy tylko dodałem:
 I co teraz słońce zrobisz?

<Podajesz się czy walczysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz