Strony

poniedziałek, 16 lipca 2018

Od Nightraya do Henrietty

Nightray uśmiechnął się delikatnie i złośliwie.
– Skąd możesz to wiedzieć? Może gdzieś tu, w tym dziwnym świecie, siedzi sobie jakiś mafioza i tylko czeka, by ktoś przyprowadził mu taką dziewczynkę, jak ty.
Zobaczył przerażenie na jej twarzy i stwierdził, że pobawi się z nią jeszcze trochę.
– A może jestem zboczeńcem, który podstępem sprowadził cię do twojego własnego pokoju, by teraz nikczemnie cię wykorzystać? – nachylił się nad nią, sprawiając, by upadła plecami na materac. Przez chwilę wpatrywał się w nią z dziwną miną, po czym zaczął się śmiać. Podniósł się i oparł o ścianę. – Żartowałem. Wybacz.
Uśmiechnął się do niej przyjaźnie i poklepał swojego psa po głowie. Nie byłby wcale zaskoczony, gdyby teraz się go bała. Czuł, że zaraz dostanie w głowę czymś ciężkim.
Nie mylił się. Już po chwili zobaczył notes lecący w jego stronę. Zatrzymał go, unosząc dłoń i spojrzał na dziewczynę.
– Hen, naprawdę żartowałem – powiedział. – Nic ci nie zrobię. Obiecuję.
Dziewczyna wydawała się niezbyt przekonana słowami chłopaka, który westchnął cicho i oparł się o ścianę. Najwidoczniej będzie musiał zadbać o jej zaufanie od zera.
– Może chcesz wybrać się na spacer ze mną i Zeffem? – zapytał.
Henrietta patrzyła na niego przez chwilę, po czym powoli pokiwała głową. Nightray podał jej plecak i podniósł się, po czym cmoknął do psa, który momentalnie się podniósł. Już miał otworzyć drzwi, gdy nagle dziewczyna przystawiła mu notes do nosa.
„Nie potrzebujesz smyczy, czy coś?”
– Nie – zaśmiał się. – Zeff jest mi posłuszny i zrobi wszystko, o co go poproszę. Nie oddali się bez mojej zgody. Jeśli każę mu zostać, to zostanie – zabić, to zabije, pocałować, to pocałuje.
Uśmiechnął się na widok strachu w oczach Hen, która pewnie zastanawiała się, po co chłopakowi tak dobrze wyszkolony pies. Na razie postanowił jej tego nie zdradzać.
Otworzył drzwi, a jego pupil ruszył przodem. Nightray poczekał, aż dziewczyna również wyjdzie, po czym zamknął pokój. Wyszli na zewnątrz i udali się w stronę lasu. Chłopak co jakiś czas zerkał na dziewczynę, która trzymała się na dystans. Niepotrzebnie zażartował o tym gwałcicielu.
Ups, czy coś.
Zamknął na chwilę oczy, po czym usłyszał szybkie kroki. Spojrzał w stronę uciekającej Henriety i zasłonił twarz dłońmi.
– Zeff, zatrzymaj ją. Nie rób jej krzywdy, jasne?
Pies wydał z siebie głośne szczeknięcie, zamerdał ogonem i pobiegł za dziewczyną.
Jeśli zgubi się w lesie, będzie miała spory problem, pomyślał i pobiegł za swoim pupilem.

<Hen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz