Strony

wtorek, 24 lipca 2018

Od Itzel do Kogoś

Leżałam na trawie i patrzyłam na niebo, chmury układały się w zabawne wzory.
- Tutaj mamy królika na rowerze. A tam jest kot - powiedziałam do siebie, bo przecież nikogo tutaj nie ma - Mój kotek. Tęsknię za nim - dodałam. Co było prawdą. Nagle coś z drzewa na mnie skoczyło. Szybko się podniosłam i ujrzałam nie kogo innego jak Asmodeusa. Moje oczy zrobiły się ogromne, a ja niemal udusiłam kotka. Jego mruczenie było cudowne, nagle nie czułam się już tu tak samotnie. Ciekawe, jakim cudem się tutaj znalazł. Teraz to i tak mało istotne, mam mojego kotka. Wszystko inne jest bez znaczenia. Ponownie się położyłam na co kotek położył się na moim brzuchu. Podłożyłam pod głowę jakąś bluzę, jednakże na chwilę się zatrzymałam i rozejrzałam, czyja ona może być. Nikogo tu jednak nie było. Pogłaskałam kota, na co spojrzał na mnie. Po chwili odwrócił się w stronę bluzy i ja powąchał. Zeskoczył ze mnie i zaczął iść. Wstałam więc i ruszyłam za nim.
***
W sumie to nie wiem, jak długo szliśmy, ale Asmo dobrze wiedział gdzie iść. Kilka razy stanęliśmy, aby mógł obrać odpowiedni kierunek. Właśnie wtedy pobiegł do jakiegoś chłopaka, po czym zaczął się do niego łasić. Wywróciłam oczami i podeszłam pewnie.
- To najwyraźniej twoje - powiedziałam. Pokazałam mu bluzę, a on wziął ją i odłożył na bok. Wziął na kolana kota, lecz ten zaczął warczeć. Wiedziałam, iż czas iść. Wzięłam Asmo i zaczęłam wracać do swojego domku, lecz stwierdziłam, że w sumie można zajrzeć na stołówkę po jakieś jedzenie dla niego.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz