Strony

czwartek, 12 lipca 2018

Od Carmine do Erena

Spadałam. Tak właśnie obudziłam się w powietrzu, jak spadałam. Poważnie, aż tak długo. W sumie wysoki budynek, to co się dziwić. Lądowanie było łagodne, spojrzałam na wszystkie strony. Byłam gdzieś, w nieznanym mi miejscu. Zero ludzi, zero wrzasku, zero.. Tu nic nie ma. Zwykła polana. Byłam zła, chciałam zrobić coś zaskakującego, ale wylądowałam gdzieś.

Ruszyłam się i zaczęłam iść. Weszłam do jakiegoś lasu. Zaczęłam mijać drzewa, jakieś to wzgórza. Szłam dalej, aż w pewnym momencie stanęłam. Podszedł do mnie wilk. Wyciągnęłam dłoń, aby go pogłaskać. Usiadłam sobie na konarze i zaczęłam go głaskać.
- Jesteś piękny, wilczku. - powiedziałam. Zwierzę zawyło, po czym zjawiły się inne. Oczy mi się zaświeciły, gdyż zwierzęta są takie cudne.

Nagle wilki się rozbiegły, a ja wstałam i ruszyłam dalej, otrzepując tyłek z brudu. Szłam dalej. Podobało mi się w sumie to miejsce, dużo zwierząt. Pewnie las będzie jednym z moich ulubionych miejsc. Gdy nagle się zatrzymałam, ujrzałam chłopaka i sarnę.
Zwierzę było piękne, a chłopak zapewnię smaczny.
Już poczułam ten smak, zgłodniałam nieco. Dawno nie jadłam, także może on mi na to pozwoli. Pozwoli? Ha, śmieszne.
Podeszłam parę kroków bliżej, po czym sarna spojrzała się na mnie. Chłopak najwyraźniej też, gdyż pewnie im przeszkodziłam. Cóż bywa, takie życie. Zwierzę podeszło powoli do mnie, po czym delikatnie je pogłaskałam. Po kilku dłuższych chwilach wraz z rodzinką sobie powędrowało gdzieś indziej.
Zostałam sam na sam z nim. Śnieżnobiałe włosy chłopaka, w świetle, które padało przez liście na niego.. Jego włosy świeciły. Wywróciłam oczami i podeszłam wolno.

Eren?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz