Strony

czwartek, 31 maja 2018

Od Matta do Marka

Składaliśmy się na ziemi ze śmiechu. Emma gapiła się na nas przez chwilę, po czym zagoniła do roboty. Wraz z Markiem rozpaliliśmy ognisko i wszyscy usiedliśmy przy przyjemnie buchającym żarze.
Każdy dorwał to, na co miał ochotę i zaczął jeść. No, poza Jay’em, który wciągał wszystko po kolei. Miło tak spędzić czas. Zawsze, jak było ciepło i mieliśmy czas, to organizowaliśmy ogniska lub jakieś inne rozrywki.
Nikt z naszej paczki nie lubił się nudzić. Pamiętam nawet, jak raz wybraliśmy się nad morze. Wraz z Emm pierwsi skakaliśmy z klifu. Było świetnie. Och, jak mi tego brakuje, ale wróćmy na ziemię, muszę skupić się na tym, co jest teraz.
Atmosfera jest dość przyjemna, a jedzenie dobre.
– Mam pomysł. Poopowiadajmy sobie jakieś straszne historie – rzuciła brunetka.
– Wiedziałem, że tak to się skończy – odparł Mark
To prawda. Siostrzyczka uwielbia straszyć innych – zwłaszcza Marka i Grace. A teraz jest okazja. Jesteśmy sami, robi się ciemno i nastrój dopisuje.
– To może ja zacznę – powiedziałem, zgłaszając się na ochotnika. Reszta nie miała nic przeciwko. Obydwoje usiedli naprzeciwko mnie, opatulając się bluzami.
– Pewna grupa przyjaciół; Mia, Alice, Sam, Jack oraz Peet, wybrała się na biwak do lasu. Mieli ognisko, grali w gry i się wygłupiali. Humory im cały czas dopisywały, a oni niczym się nie przejmowali. Krążyły pogłoski, że kto o północy w pełnię wejdzie do lasu, już nigdy z niego nie wyjdzie.
Ludzie gadali o pięknej, młodej kobiecie, która zwiastowała śmierć. Dziewczyny zaczynały się bać, a chłopacy wszystko bagatelizowali. Po pewnym czasie Peet, poszedł w głąb lasu, by się załatwić. Gdy dość długo nie wracał, reszta postanowiła go poszukać. Chłopaka nigdzie nie było widać, jednak paczka cały czas szła w głąb.
Było ciemno, wiał lekki wiatr, a droga za nimi zaczynała się zacierać. Nawet nie zauważyli, kiedy zniknął Jack. Wszyscy zgodnie biegli ile sił w nogach. Dopóki nie znaleźli się nad jeziorem. Tylko, jak się okazało, bez Mii. Sam był przepełniony strachem i bezradnością, nie wiedział co począć.
Jednak Alice wiedziała. Spojrzała na niego i się uśmiechnęła. Wtedy zrozumiał, co się dzieje. Przypomniał sobie, czyj to był pomysł, żeby tu przyjechać. Zaufali dziewczynie, którą poznali zaledwie kilka dni temu. To był błąd – ich ostatni...

Spojrzałem na Emmę i Marka z psotnym uśmieszkiem.
– Spójrzcie, co za przypadek. Dziś jest pełnia. Zgadnijcie, kogo był pomysł, żeby zorganizować ognisko?

<Mark?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz