Imię: Moony Symphony
Pseudonim: Rzadko kto skraca jej imię, wymyśla pseudonimy. Jednak niektóre osoby dostały specjalne, najpewniej pisemne pozwolenie na bardziej pieszczotliwe nazywanie jej. Moonyś jest u tamtych osób bardzo popularne, jednak jest tych ludzi bardzo mało na świecie. Bardziej popularne jest Moon. Wiele razy rodzice i "przyjaciele" tak do niej mówili, dlatego strasznie się do tego przyzwyczaiła. Zazwyczaj jej znajomi wołają ją po prostu po nazwisku. Nie lubi tego, więc najpewniej, jak ktoś ją tak nazwie, to odpowie, że ma imię. Nienawidzi, kiedy ktoś nazywa ją kochaną, kotkiem, truskaweczką i innym owocem, zwierzątkiem. Jest to niewybaczalne. Często słyszy też określenie dziwaczka, ale to raczej puszcza mimo uszu. Nie obchodzi ją to, jak nieznajomy ją nazywają.
Płeć: Na faceta na pewno nie wygląda, w akcie urodzenia też nie ma tak wpisane, jak i we wszystkich innych dokumentach, więc na sto procent jest kobietą.
Wiek: Choć trudno to było z niej wyciągnąć, bo dziewczyna nie lubi tego zdradzać i zawsze mówi, że kobiet się o wiek nie pyta, to zdradziła ilość przeżytych wiosen. Było ich osiemnaście, a za niedługo będzie kolejna.
Orientacja: Moony może trochę się z tym kryć, ze względu na swoją (za) bardzo katolicką rodzinę i wpajane jej przekonania, ale zdarza jej się obejrzeć za jakąś dziewczyną. Jednak zazwyczaj to chłopcy sprawiają, że znowu jej serce bije mocniej i szybciej. Ale niech piękne panie nie tracą nadziei, bo zawsze może się nimi dość poważnie zainteresować.
Wygląd: Moony nigdy nie uważała się za niską. Określała się bardziej jako kobietę z typowym wzrostem, czyli 165 centymetrów. Co prawda, nie ujmuje się to do tych 190 centymetrów u mężczyzn, ale uwierzcie, że jej wzrost jest dla niej idealny. W końcu jakby wyglądała, mając te 180? O sylwetce wypadałoby się trochę rozpisać. Moony nigdy nie miała na jej punkcie żadnych kompleksów. Najpewniej dlatego, że jest osobą, która może zjeść tonę batoników, a i tak nawet nie przytyje. Można powiedzieć, że ma delikatną talię osy. Płaski brzuch, średnie piersi zawsze są podkreślone przez jej ubiór. Bioder nie posiada wąskich, wręcz przeciwnie! Ma długie nogi, trochę bardziej pełne od swojego brzucha. Dłonie ma zgrabne, smukłe i dość małe, jak na siebie. Paznokcie zazwyczaj maluje na czarno bądź fioletowo; zawsze jednolicie. Posiada pewne wypukłości, jak te średnie piersi, które zdecydowanie cieszą oko płci brzydkiej i niektórych przedstawicielek płci pięknej. Jej skóra jest jasna, choć można tego nie zauważyć z powodu delikatniej opalenizny, która pojawia się niemalże zawsze wtedy, kiedy posiedzi dłużej na pełnym słońcu. Jest to trochę jej przekleństwem, bo sama woli być bardziej blada, niż zaróżowiona. Na jej ciele można zauważyć kilka tatuaży, które sama narysowała na kratce i dała do wytatuowania. Każdy znaczy dla niej co innego. Jednak ich znaczenie dla innych osób niż ona sama pozostaje nieznane. Raczej nikomu go nie wyjawi, chyba że bardzo zależy jej na tej osobie i jest gotowa poświęcić kawałek swojego ciała na tatuaż dla niej.
Jej twarz jest najszersza w sferze kości policzkowych. Posiada dość niskie i wąskie czoło, które na szczęście zakrywa jako taka grzywka. Podbródek ma trójkątny. Szczęka zwęża się od okolic pod uszami, aż do końca podbródka. Ma delikatnie wydęte kości policzkowe. Zawsze, jak się rumieni, robi to delikatnie. Piegi pokrywają policzki i nos. Jej nos jest ładny, zgrabny, niebyt duży. Jeśli mu się przyjrzeć, może się wydać nawet delikatnie zadarty. Posiada także w nim kolczyk, ale zaczyna on jej przeszkadzać. Bardzo możliwe jest to, że go wkrótce wyjmie. Usta ma pełne, ładne, strasznie delikatne. Idealnie podkreślają kształt jej szczęki. Oczy można porównać do spokojnej wody, która tylko od czasu do czasu faluje na wietrze. Nie widać w nich ani jednej plamki zieleni. Są w miarę duże, a jej rzęsy gęste.
Symphony wręcz kocha się malować. Zazwyczaj lubi z tym eksperymentować. Prawie zawsze jej usta są kolorowe, a oczy dość mocno pomalowane. Jednak nie porównałaby tego do plastiku. Po prostu woli ciemniejsze kolory, które podkreślają jej oczy. Jej wielką miłością są wszelkiego rodzaju kreski. Nieważne czy są białe, czarne, niebieskie. Zawsze musi znaleźć dla nich miejsce.
Jeśli mamy mówić o fryzurze, to najpierw trzeba powiedzieć, że posiada proste, długie włosy. Są one jasne, a czasami widać tam przebłyski różu, fioletu bądź niebieskiego. Zależy to od tego, jak tym razem Moony je pofarbowała. Posiada grzywkę, która jest trochę nierówna i dodaje jej fryzurze wrażenia artystycznego nieładu. Zazwyczaj można ją zobaczyć w rozpuszczonych włosach. Niekiedy są spięte, ale tylko wtedy, jeśli muszą takie być.
Styl ubioru to dość obszerna kwestia. Jak na prawdziwą buntowniczkę przystało, Symphony wręcz ubóstwia wyzywające ubrania. Nie lubuje się w szczególnych markach, nigdy nie przykładała do nich uwagi. Zazwyczaj można ją zobaczyć w podartych jeansach, jakiejś byle jakiej bluzce oraz swojej ukochanej skórzanej kurtce. Czasami nosi też ubrania, które bardziej odkrywają jej ciało, ponieważ się go nie wstydzi. Czasami znajdzie się miejsce na jakieś sukienki, jednak jest to tak rzadkie, jak śnieg latem. Jeśli o biżuterię chodzi, Moony nienawidzi nosić żadnych eleganckich, masywnych wisiorków. Zazwyczaj preferuje lekkie bransoletki, łańcuszki bądź kolczyki. Nigdy nie zobaczysz jej w czymś eleganckim. Szpilki to nieczęsty widok, ale za to mile widziane są u niej trampki i glany
Charakter: Moony... ach Moon, na kogo ty wyrosłaś?
Panna Symphony od zawsze była uparta, tę cechę chyba najłatwiej w niej dostrzec. Nigdy nie odpuszcza ludziom w kłótniach, nigdy. W ogólnie nawet teraz odpuszczenie ludziom za cokolwiek, to u niej dość spore wyzwanie. Zawsze przez to pakuje się w kłopoty, właśnie przez takie kłótnie, dogryzanie niebyt lubianym przez siebie ludziom. Taka ona jest. Po prostu to kocha, ponieważ uważa, że to dodaje jej życiu trochę pikanterii. Jak sama wspominała, bardzo szybko się nudzi. Jak człowiek się nudzi, to zaczyna wariować... choć wtedy Moonyś musiała być chyba najbardziej znudzoną osobą we wszechświecie, bo dość często szaleje. Sarkazm dobrze jej się trzyma, a ona go. Tak jakby przyciągała te dwie rzeczy jakaś mega super mocna kropelka. Choć sama nienawidzi, jak ktoś nazywa ją mianem jakiegoś owocu lub zwierzęcia, to sama sypie takimi przezwiskami na prawo i lewo. Może to właśnie ty staniesz się truskaweczką bądź czekoladką? Nie wiadomo. Jednak nie żyjcie w błędzie, że Moony to istotka, która by tylko wkurzała i denerwowała ludzi. Jest otwarta na wszystkie znajomości, tym bardziej te dziwniejsze. Cóż, ale nie należy się po niej spodziewać tego, że będzie pałała wielką, bezgraniczną miłością do wszystkich. Ona nawet nie stara się być miła. Urok osobisty tej istotki polega na tym, że mimo swojego buntowniczego wyglądu i natury, posiada taką charyzmę, że w paplaninie jej słów, ktoś może znaleźć sympatię do niej. No błagam, kto nie poleci na ten numer z niby uroczą osóbką, która gada, by gadać, a tak naprawdę to sarkastyczna kobietka? No chyba nikt, tak szczerze. Jednakże Symphony jest osobą strasznie zawziętą, która choćby miała się pociąć to i tak to zrobi. Nigdy nie ucieka, chyba że musi. Czasem wręcz na niektórych osobach czy rzeczach jest napisane "uciekaj, póki możesz, dziewczynko". Co wtedy robi Moony Symphony? Prycha swoim pięknym śmiechem i rzuca jakąś kąśliwą uwagę z wielkim uśmiechem na ustach, cały czas się śmiejąc. Po prostu ta dziewczyna kusi los. Zbytnio nie obchodzi ją fakt, że może przez to zginąć czy coś... Ona po prostu robi. Pcha palce między drzwi, kiedy tylko nadarza się okazja. Może czasami robi to specjalnie, ale zazwyczaj nieświadomie. No jak coś ją zaintryguje (a zazwyczaj są to złe rzeczy), to ma po prostu sobie odpuścić i przejść obok tego obojętnie? No przepraszam, tak się nie da. To jakby ktoś dawał ci lazanię za darmo z dobrego, nieszemranego źródła, a ty będąc Garfieldem, odmówiłbyś! Jednak to nie jest możliwe... tak samo, jak to, że Moony ominie jakąś intrygę i nie wpakuje się w wielkie szambo. Czasami inni chcą ją zabić za jej nader irytujący sposób bycia. Pomijając to, że Symphony mogła wpaść zawsze w słowotok, to kiedy mieli jakieś prywatne sprawy, prywatnych spraw nie było, bo ona jakimś cudem się o nich dowiadywała i zamiast dotrzymać sekretu, przypadkowo szepnęła o tym kilku osobom. Wtedy pozostawało tylko liczyć, że w ilości słów wydobytych z jej ust, nikt nie spostrzeże wyjawienia tej małej tajemnicy. Jednak to tylko taka nikła nadzieja. Wnioskiem tego jest fakt, że choćby ciągnęły cię w swoją stronę czeluści piekielne, bądź bogini Hel chciała cię przygarnąć do swoich ramion, to przenigdy nie zdradź swojego sekretu Moony. Ona może go wypaplać naprawdę randomowej osobie. Przejdźmy teraz do największej i najważniejszej prawdy, czyli tego jest, że Moony Symphony jest osobą, która strasznie dużo mówi, jak nie żuje gumy balonowej, bo akurat wtedy nie chce, żeby jej smak naszej kochanej Moon nie uleciał. Potok słów leje się z jej ust, a ona sama czasem nie ogarnia, o czym mówi. No już wiele razy mówiła coś i się w tym gubiła, więc żeby nie dać tego po sobie poznać, zaczynała temat wzięty z najstraszniejszych otchłani ciemnego lasu. Jest osobą, która zawsze musi dorzucić swoje trzy grosze. Dopowiedzieć coś, rzucić sarkazmem, wyrazić swoją opinię. To jest jak ten przykład z Garfieldem, no jak mogłaby ominąć taką okazję? Kocha dyskutować, to pewnie dlatego. Musiałbyś być Bogiem, żeby ją przegadać. Po prostu się nie da. To ona zawsze musi kończyć konwersację, najlepiej z wielkim uśmiechem, który będzie oznaczać, że jest bardzo zadowolona z wygranej. Nie jest kobietą skrytą, zawsze można się dowiedzieć, co myśli o danej sobie lub jaką ma opinię na dany temat. To tyczy się również jej historii. Specjalnie tego nie kryje, że nie ma za czystych rąk. Rzadko zależy jej na innych, raczej dba tylko o swój tyłek i swoje interesy. Nigdy nie zależało jej na znajomościach, przyjaźniach oraz związkach. Jednak kto wie, może ktoś pobudzi w jej sercu dawną Moony, która tylko marzyła o przyjaciółce, chłopaku bądź dziewczynie.
Historia: Urodzona w Londynie. Moony od zawsze nie mogła znieść faktu, że żyje w rodzinie, której przekonań nie popiera. Panna Symphony wychowała się bowiem w rodzinie (zbyt) katolickiej. Nie byłoby w tym nic złego, ale kiedy ktoś zaczyna wpajać ci wszelkie przekonania, to raczej szczęśliwy byś nie był. Problemy zaczęły się wtedy, kiedy powiedziała swoim rodzicom, że nie wierzy. Po kilku latach nie mogła już wytrzymać i po prostu uciekła. Można powiedzieć, że nie była to zbytnio za dobra decyzja. Szybko wpadła w złe towarzystwo. Zaczęła brać narkotyki, czasami kraść, jak nie miała pieniędzy na jedzenie. Jednak poszła na odwyk, kiedy zdała sobie sprawę, jak jest z nią źle. Niby przebywa tam do dzisiaj, ale... pewnego czasu obudziła się w tym świcie.
Zainteresowania i umiejętności:
- Czytanie komiksów i sypanie odniesieniami do nich
- Utrudnianie ludziom życia
- Rysuje komiksy, ogólnie kocha rysować.
- Jest kinomaniakiem, kocha oglądać filmy.
- Jest strasznie zwinna, głównie przez uciekanie przed policją oraz innymi opryszkami.
Rodzina: Matka Elizabeth, ojciec Ian, brat Edward.
Numer domku i pokoju: Domek 3, pokój 1
Właściciel: Tovuriel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz