Strony

poniedziałek, 2 lipca 2018

Fabuła Erena I

Powoli otworzył oczy i podniósł się równie wolno. Położył na ziemi najpierw jedną nogę, potem drugą i przeciągnął się, wyrzucając obydwie ręce w górę. Usłyszał dziwny dźwięk, gdy je opuścił. Spojrzał w dół.
Nie, tylko nie to.
Łańcuchy.
Jego ręce skute łańcuchami, tak jak wtedy, gdy siedział zamknięty w tym cholernym szpitalu. Usiłował je wyjąć, tak jak zawsze, jednak nie udało mu się, były zbyt ciasne. Rozejrzał się po pomieszczeniu z przerażeniem w oczach. Jego wzrok zatrzymał się na zegarze.
16:30.
Wziął głęboki oddech, usłyszał odgłos przekręcanego w zamku klucza.
Przyszedł.
Eren zobaczył go, jak powoli wchodzi do pomieszczenia. Doktor, którego nazwiska nawet nie znał, zbliżył się do chłopaka, który cofnął się aż pod ścianę. Wlepiał spojrzenie swoich srebrnych oczu w intensywnie zielone oczy jego największego wroga, największego lęku.
– Przyszedł czas na twoje lekarstwo, Eren – powiedział niskim głosem i wyjął strzykawkę wypełnioną dziwnym, złotym płynem.
Chłopak podniósł się gwałtownie i uderzył mężczyznę barkiem. Podbiegł do drzwi i chwycił za klamkę, jednak nie udało mu się ich otworzyć. Skurwiel zdążył je zamknąć.
– Nie tym razem, chłopcze – odwrócił się, by zobaczyć, jak doktor podnosi się z ziemi.
Podszedł do niego, Eren zrobił krok w tył i poczuł zimną ścianę za swoimi plecami. Przypomniał sobie wszystkie rzeczy, które robił mu ten człowiek. Eksperymentalne nacięcia w celu sprawdzenia, jak chłopak radzi sobie z bólem. Uderzanie, by zbadać, jak szybko wpada w agresję. Wiele razy Eren klęczał na podłodze, a łzy spływały po jego twarzy strumieniami, tak jak krew po jego plecach, gdy mężczyzna tłukł go czym popadnie. Raz nawet usiłował wsadzić mu coś do oczu, jednak Eren nie pozwolił na to.
Dostał wtedy okropną karę za swoje zachowanie.
Musiał szybko myśleć.
– Poddaję się – wydukał i opuścił ręce.
– Grzeczny chłopiec – powiedział doktor i zbliżył się do niego, a wtedy Eren zaczął działać.
Odwrócił go tyłem do siebie i zacisnął więżący jego ręce łańcuch na szyi wroga. Ściskał mocno, nie po to, by sprawić, by zemdlał, lecz po to, by go zabić.
Kiedy mężczyzna w końcu upadł, Eren podbiegł do drzwi, by je wyważyć. Chciał wydostać się z tego miejsca za wszelką cenę.
Uderzył w drzwi raz, drugi, trzeci, jednak nic to nie dało. Były zbyt mocne. Pochylił się nad ciałem doktora w celu odnalezienia kluczy, jednak ten podniósł się nagle i chwycił go za białe włosy.
– Jesteś bardzo niegrzecznym chłopcem, Eren – warknął, po czym wstał i dowlókł go do wyjścia z pomieszczenia. – Zostaniesz ukarany, chłopcze.
Uderzył jego głową o metalowe drzwi tak mocno, że powstało w nich niemałe wgłębienie. Chłopakowi zakręciło się w głowie, pomieszczenie zaczęło wirować, gdy uderzył drugi raz. Wszystko się rozmyło. Trzeci.
Eren poczuł, jak coś ciepłego spływa po jego twarzy.
Czwarte uderzenie.
Piąty raz i kolejne, chłopak już nawet nie krzyczał. Pozwolił, by łzy i krew swobodnie spływały po jego twarzy. Wlepiał nieprzytomne spojrzenie w przeciwległą ścianę, gdy mężczyzna trzaskał jego głową o zimny metal.
Leżał ledwo żywy na zimnych kafelkach. Poczuł tylko mocne kopnięcie w plecy, po czym usłyszał trzask zamykanych drzwi.

Obudził się, otworzył szeroko oczy, jednak niemal od razu je zamknął, bojąc się, że znów zobaczy twarz tego potwora. Nie chciał zasnąć, by znów nie mieć koszmaru.
Nie chciał żyć z takimi wspomnieniami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz