Strony

niedziela, 10 września 2017

Od Marka do Ellipse


Nie sądziłem, że ta dziwaczna kraina będzie mieć tak cholernie wygodne łóżka… Rozciągając się jak kot, leniwie spojrzałem przez okno i stwierdziłem, że zachodzi już słońce. Osz kurde… Spałem prawie cały dzień! I w sumie dobrze. Przekręciłem się na drugi bok, z zamiarem ponownego zaśnięcia, jednak pewna istotka skutecznie mnie rozbudziła. Dopiero teraz poczułem, że moje oczy są załzawione, a ja trochę opuchnięty. Przede mną siedział kot. Moje ukochane zwierzę, na które Bóg zesłał mi alergię. Zaskoczony otworzyłem szerzej oczy i wydałem z siebie donośne kichnięcie, na co kot jedynie prychnął i zaczął się dokładnie myć. Ewidentnie mogłem zobaczyć wyraz pyszczka kota, mówiący o totalnym odrzuceniu. Zafascynowany przyglądałem mu się chwile. Jednak nie chciałem być cały czerwony, załzawiony i zakatarzony, dlatego rozpocząłem negocjacje z tym oto osobnikiem.

-Słuchaj... Szymon. Mogę ci mówić Szymon, co? - kot nawet nie mrugnął - A więc, Szymon, dasz mi szansę przeżycia i wyjdziesz może?

Ze strony kota nastąpiła cisza. Odchrząknąłem znacząco.

-Ja też czuje tą miłość, jednak jest ona zakazana. Dlatego idź do jakiegoś innego seksownego kociaka, lub kocicy i nie pozwalaj bym cierpiał… Proszę?

Kot bardzo dosadnie pokazał mi, co o mnie sądzi zaczynając myć się w dość intymnych miejscach. Wypuściłem powietrze i chcąc nie chcąc wstałem z łóżka. Ruszyłem w kierunku łazienki, by trochę się obmyć i ogarnąć. Odświeżony przebrałem się w jakieś sprane dżinsy i wyblakłą, czarna koszulkę. Co z tego, że się odswieżyłem, nadal czułem się jak staruszek… Powlokłem się w kierunku drzwi, z zamiarem znalezienia kuchni i najlepiej wielkiego pudła oreo. Wychodząc na dwór zauważyłem przez swoje załzawione oczy, że jest tu naprawdę ślicznie. W duchu postanowiłem, że gdy tylko trochę się ogarnę, będę eksplorować te wielkie tereny. Jednakże, najpierw muszę się jakoś pozbyć tego cholernego łzawienia. Idąc i rozmyślając nad tym wszystkim, stwierdziłem, że nie do końca pamiętam, gdzie jest kuchnia… Dlatego na chybił trafił chciałem otworzyć drzwi od jakiegoś budynku, przy którym stałem, jednak drzwi otworzyły się tuż przede mną, a ja poczułem jak po raz kolejny ktoś na mnie wpada. Zaskoczony spojrzałem na, jak się okazało, chłopaka, który patrzył na mnie z niemym uwielbieniem, ruszając bezgłośnie ustami i układając je w coś w rodzaju "TO WELON". Jeszcze bardziej zaskoczony poczułem jak chłopak bierze mnie w niedźwiedzi uścisk. Szeroko otwierając oczy zauważyłem z tyłu dziewczynę o kolorowych włosach z założonymi rękoma i sarkastycznym uśmiechem. Uniosłem brwi w niemym pytaniu, a ona odpowiedziała przewracając jedynie oczami. Tak nawiązał się dziwny kontakt z tulącym mnie chłopakiem i kolorową dziewczyną.



<Ellipse?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz