Strony

środa, 19 lipca 2017

Od Shibido do Miyuki

Restauracja była bardzo przyjemna, kolory świetliste a gdzieniegdzie przyciemnione przy świecach. Po krótkiej rozmowie z pracownikiem baru dostaliśmy stolik z bliskim kontaktem światła. Najpierw miejsce zajęła drobna dziewczyna a ja usiadłem naprzeciwko. Spokojnie spoglądałem na nią czekając na kelnera, odwróciłem się na chwilkę by rozejrzeć się dookoła, ale gdy usłyszałem stuknięcie i poczułem jak stół za wibrował, odwróciłem głowę gwałtownie z zszokowaniem spoglądając na dziewczynę. Ta wyraźnie spanikowała, spadła z krzesła. Dopiero wtedy podniosłem swoje cztery litery, spoglądając na przyczynę ataku zawołowo-podobną. Był to nielicznych rozmiarów pajączek, odrzuciłem go ręką a następnie kucnąłem przy dziewczynie przytulając ją do siebie delikatnie głaszcząc po ramieniu, uciszając dodatkowo swoim głosem gdy tylko usłyszałem jej niestabilny oddech.
-Ciiiii... - szeptałem delikatnie - już spokojnie... - delikatnie kołysałem ją czując na sobie wzrok obcych osób. Nie obchodziło mnie jednak zdanie innych, nie czułem wstydu zachowania. Nie puściłem jej dopóki nie uspokoiła swojego oddechu. Chwile po tym udało się, delikatnie odsunąłem ją od siebie by spojrzeć w jej oczy, kciukiem delikatnie starłem jej łezki.
-Już jest bezpiecznie. - dalej mówiłem spokojnie i przekonująco.. ale skapnąłem się że przecież to japonka.
-Sudeni sore ga anzendesu - poprawiłem się próbując języka który zapadł mi w pamieć w dzieciństwie przez to nie wszystko znam. Po chwili poczułem rękę na ramieniu. Zerknąłem na kelnerkę która przejęta tym wszystkim spytała czy wszystko w porządku.
-Nic się nie stało? - dopytała zmartwiona.
-Wszystko pod kontrolą, dziękuje... - nagle przejechałem ręką trochę po udach dziewczyny i poczułem dziwną ciecz. Zerknąłem zdziwiony, zmartwiłem się od razu gdy krwista substancja wydobywała się z rozciętej rany na kolanie.
-Poproszę szybko apteczkę! - rzekłem od razu do kelnerki, kiwnęła głową, ja podniosłem dziewczynę za plecy i nogi po czym usiadłem a ją ułożyłem na swoich kolanach. Znalazłem wzrokiem serwetkę która była głównie ozdobą stolika. Ścierałem strumyki krwi , czułem jak dziewczyna drygnęła gdy dotarłem do rany.
-Ciiii... już za chwile przestanie. - nie wiem czemu tak mocno me uczucia się zmartwiły ale jakieś oznaki się w mym sercu pojawiły. Kelnerka przyniosła swoją małą apteczkę, mogłem teraz odkazić jej ranę i zabandażować delikatnie.
Wkrótce było po wszystkim, rana już zalepiona a dziewczyna spokojna. Dowiedziałem się przynajmniej nowych rzeczy, że moja nowa znajoma, boi się pająków.
-Jest dobrze... - delikatnie wymamrotała. Uśmiechnąłem się i delikatnie kiwnąłem głową.
-Witam, podać coś? - spytała kelnerka po parunastu minutach od całego zajścia.
-Tak, ja poproszę zestaw krewetek koktajlowych oraz kotlet z piersi z pure i surówka marchew z groszkiem. Do tego deser czekoladowy z bitą śmietaną numer 21. - oznajmiłem wszystko co wyglądało smakowicie w karcie jaką czytałem podczas uspokajania znajomej.
-Dobrze, do deseru jakie lody? - dopytała po sprawdzeniu numeru deseru.
- Czekoladowe i karmelowe. - oznajmiłem.
-Dobrze coś jeszcze? - spytała, spojrzałem na Miyuki. Delikatnie spojrzała na kartę dań. Było w niej dużo obrazków więc bez problemu dała by rade. Niewiele o niej wiedziałem, ale ciesze się z każdej sekundy spędzonej z nią. Nie wiem tylko gdzie podział się mój brat ale nie zaśmiecam sobie na razie tym głowy. Dziewczyna po chwili namysłu zaczęła...
-A więc poproszę...

Miyuki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz